- „Mamy do czynienia z elementami siłowymi, z elementami przemocy w tym procesie. Jedynymi, którzy się na to porwali, są parlamentarzyści i współpracownicy PiS-u”

- atakował polityków, którzy odważyli się interweniować w związku z siłowym przejmowaniem mediów.

Przekazał, że w związku z tymi interwencjami skierowano już sześć wniosków do prokuratury. Mówił przy tym o „okupacji budynków publicznych”.

- „Każdy, kto naruszył lub złamał prawo w czasie prób okupowania budynków czy blokowania zmian przeprowadzanych zgodnie z prawem, każdy odpowie indywidualnie za to, co robił. Nie ważne, czy jest parlamentarzystą czy parlamentarzystką PiS-u. Bez znaczenia. Będziemy głosowali także uchylenie immunitetów tym wszystkim, którzy wczoraj, dziś, jutro zdecydowali się, czy zdecydują na łamanie prawa. I nie będzie świętych krów”

- mówił.

Co ciekawe, portal wPolityce.pl poinformował, że policja weszła dziś do siedziby PAP, chcąc ustalić nazwiska interweniujących tam posłów.

- „Byłem przy tym. Podałem swoje nazwisko. Jestem tu jawnie na interwencji, nie mam powodu, by cokolwiek ukrywać. Powodów takich działań nie znamy. Zresztą wydaje mi się, że sam funkcjonariusz ich nie znał. Wypełniał po prostu rozkazy, które mu wydali zwierzchnicy”

- powiedział portalowi poseł Paweł Szrot.

Jednocześnie jednak w czasie dzisiejszej konferencji z ust premiera padło zdanie, które można by odczytać jako pewien krok w tył.

- „Polska potrzebuje elementarnej jedności i spokoju, i dlatego powstrzymuję się od dalszych działań”

- powiedział.

Co może oznaczać ta zapowiedź? Komentując konferencję premiera na łamach portalu wPolityce.pl, red. Jacek Karnowski ocenia, że „Tusk jednak się przestraszył”.

- „Już wie, że cena za Operację Wejście, za użycie metod ze stanu wojennego, jest bardzo wysoka”

- zatytułował swój komentarz dziennikarz.