Kiedy prezydent Andrzej Duda przebywał na spotkaniu z przywódczynią białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską w Belwederze, funkcjonariusze policji weszli dziś wieczorem do Pałacu Prezydenckiego i aresztowali przebywających tam posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Na antenie Telewizji Republika zdarzenie to relacjonowała szefowa Kancelarii Prezydenta.

- „Pan Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński byli gośćmi pana prezydenta. Zostali w sposób jawny zaproszeni do Pałacu Prezydenckiego, wczoraj komunikowaliśmy to zaproszenie. Będąc w pałacu, mieli z panem prezydentem rozmowę”

- podkreśliła.

Prezydent udał się do Belwederu na spotkaniu z białoruskimi opozycjonistami. Po powrocie miał odbyć rozmowę z posłami Kamińskim i Wąsikiem.

- „W tym czasie nastąpiło wejście policji do Pałacu Prezydenckiego. Nikt nie okazał mi żadnego dokumentu, na podstawie którego policja mogła wejść do kancelarii. Komunikowałam SOP, że jestem na miejscu i będę tak długo, jak potrzeba”

- relacjonowała Grażyna Ignaczak-Bandych.

- „Nie zostało mi okazane żadne pismo czy żaden dokument, natomiast już po wyprowadzeniu panów posłów, zostało złożone pismo do mnie, od komendanta policji, które do mnie nie dotarło. Przedstawiłam się panom i pytałam, dlaczego ze mną nie rozmawiali przed wejściem. Panowie twierdzili, że takie mieli prawo. Pracownicy kancelarii nie stawiali oporu. Policjanci byli niegrzeczni, nie chcieli ze mną rozmawiać i nie chcieli przedstawić dokumentu, które uprawniałoby do takiego działania”

- dodała.

Zdradziła również, że kiedy prezydent dowiedział się o wydarzeniach w pałacu, chciał natychmiast wrócić.

- „Kiedy pan prezydent został poinformowany o tym, co dzieje się w pałacu, to chciał natychmiast wracać, ale wyjazd został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej”

- opowiadała.