Człowiek żywi trzy złudzenia: o swojej dobroci, dobroci innych i o swoim doskonałym panowania nad światem. Na tych złudzeniach ufundowana jest współczesna kultura masowa, relacje społeczne.
Złudzenie o swojej dobroci
Człowiek jest przekonany o swojej dobroci między innym dlatego, że świadomości grzechu jest coraz słabsza. Jest to, związane z przyzwoleniem na relatywizm moralny i zgodę, aby mało wymagać od siebie i od innych. Przekonanie o własnej dobroci jest poza tym bardzo uspakajające i nie zmusza do rozpoczęcia pracy nad sobą i dokonaniu i zmian.
Mówienie prawdy innym nie jest proste, ale mówienie prawdy sobie samemu jest dużo trudniejsze. Ludzie zawsze, a być może w dzisiejszych czasach szczególnie skłonni są do samooszukiwania. Mówienie sobie prawdy zwane jest inaczej pokorą. Pokora to nie jest czołganie się na brzuchu we włosiennicy z popiłem na głowie. Pokora polega na tym, żeby człowiek stanął w prawdzie sam ze sobą. Znaczy to, aby poznał swoje dobre strony, oraz złe. Żeby zrozumiał swój dobre uczynki i grzechy. Swoje zalety i wady. Dzięki temu będzie wiedział, nad czym ma pracować i co jest do zmiany. Człowiek pokorny, mówiący prawdę sam sobie jest człowiekiem skontaktowanym z rzeczywistością taką, jaka ona jest: ani lepsza, ano gorsza.
Unikanie dostrzegania swoich niedoskonałości i przeszacowywanie zalet jest związane z poziomem koniecznego dobrostanu emocjonalnego, który koniecznie musi być wysoki. Bez racjonalnej refleksji jest budowane sztuczne emocjonalne niebo. Samooszukanie jest to rozwiązanie , na krótka metę ponieważ prędzej, czy później życie ma to do siebie, że i tak wszelkie fałsze zostaną zdemaskowanie i to nieraz w bardzo bolesny sposób.
W samooszukiwaniu się ujawniają się tzw. mechanizmy obronne ego, czyli – mówiąc zwyczajnym językiem – niedojrzałe sposoby bronienia dobrej opinii o sobie samym. Należy do nich na przykład zaprzeczanie niewygodnym faktom. Jeśli, ktoś z powodu swojej niekompetencji zawodowej jest marnym ministrem czy premierem może to negować wbre oczywistym informacjom, jakie płyną do niego od innych ludzi, czy oczywistych, obiektywnych faktów. Może ich nawet w ogóle nie dostrzegać ( wypieranie).
Człowiek ze swej natury jest mocno niedoskonały i pretensje do własnej doskonałości trzeba odłożyć raczej na zawsze na półkę. Aleksandrowi Macedońskiemu wierny sługa mówił, co rano: jesteś tylko człowiekiem. Powinien dodać: jesteś tylko niedoskonałym człowiekiem.
Dobroć innych
Kiedyś autorzy radzieccy (ZSRR) pisali powieści o dobrych ludziach. W tych utworach - poza jednym czarnym charakterem – wszyscy inni ludzie byli dobrzy. Dobrze pracowali , dobrze traktowali współmałżonków dzieci. Nie upijali się i nigdy się nie denerwowali. Niestety nie jest to prawda.
Media mają istotny udział w idealizowaniu ludzi. Zazwyczaj są to umiłowani przywódcy, albo jakieś grupy społeczne: naukowcy, członkowie tej czy innej patii politycznej, gwiazdy mediów, wszystko wiedzący eksperci, czy celebryci.
Jednym z mechanizmów psychologicznych odpowiedzialnych za to, że uważamy kogoś za niezłomnie dobrego jest atrybucja.
Atrybucja polega na przypisywaniu innym takich a nie innych intencji działania: motywów i celi. Jak pamiętamy jednym z miejsc, które jest wybrukowane jest dobrymi intencjami jest piekło. Atrybucja zachodzi na rożnym poziomie. Przypisywanie dobrych (albo złych intencji) może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością – nasze domysły są chybione..
Ludzie nie są z natury swoje dobrzy, ale raczej są skorzy do złego. Jest to konsekwencja ich niedoskonałości religijnie opisanej jako grzech pierworodny i trzeba chrztu abyśmy otrzymali szanse rozwoju. Wystarczy nawet pobieżnie przejrzeć gazetę, aby o tym się przekonać.
Idealizowanie innych ludzi może być ryzykowne ponieważ może odbywać się kosztem naszych interesów. Bezrefleksyjne zaufanie stwarza dogodny grunt do oszukiwania nas i zwiększa podatność na manipulacje.
Mechanizmy psychologiczne mogą być różne. Promieniowanie, czy efekt aureoli polegają na tym, że jedna cecha, czy opinia przesłaniają całą resztę. Zresztą ta cecha może być realnie nieistotna. Na przykład jesteśmy skłonni kogoś dobrze ubranego, czy wygadanego uważać za godnego zaufania (takiego jak na przykład prezenterzy telewizyjni, czy politycy w mediach). Wpływa na to też reguła autorytetu (jak komoś uznajemy za autorytet jesteśmy skłonni uważać go za lepszego niż jest).
Konformizm często skłania nas do przyjmowania zdania większości wbrew oczywistym faktom. Często jesteśmy częścią jakiejś wspólnoty: partii politycznej, czy grupy zawodowej i idealizujemy członków własnej społeczności a umniejszmy resztę.
Realne patrzenie na innych ludzi wymaga zdrowego krytycyzmu i zdawani sobie sprawy z faktu, ze jesteśmy skłonni ulęgać rozmaitym złudzeniom i manipulacjom. Warto pamiętać o tym, że większość świętych mówiła o sobie samych, jako o wielkich grzesznikach. Nie była to czcza kokieteria.
Istotne jest, żeby będąc realista nie popaść w pesymizm i mizantropię. Mizantrop to człowiek rozczarowany do świata i ludzi, krytykant, często prześmiewca i ironista. Nie o taka postawę chodzi. Patrzmy na siebie i innych realnie, żeby wiedzieć, co mamy w sobie zmieniać i jak współżyć z innymi.
Panowanie nad światem
Wiara w postęp (cokolwiek to znaczy) i technologię skłania wielu z nas do poczucia, że nareszcie człowiek zapanował nad światem. Że my sami panujemy nad światem i kontrolujemy wszystko, co wokół nas się dzieje. Coraz lepsze technologie medyczne, fantastyczne możliwości komunikacji i przemieszczania się niemal po całym globie, czy to ni skłania do wielkiego optymizmu?
Z drugiej strony list zagrożeń wzrasta proporcjonalnie do możliwości: terroryzm, inwigilacja, niezwykle militarne narzędzia przemocy. Świat stwarza ogromne możliwości, ale i zagrożenia.. Mimo wspaniałych osiągnięć medycyny dostęp do jej możliwości jest ograniczony.
Katastrofy, jak były tak i są dalej, zarówno te żywiołowe, jak związane z naszą cywilizacją. Wystarczy, że dzień czy dwa nie masz Internetu, żebyś poczuł się Czytelniku, jak bez przysłowiowej ręki. Brak prądu to katastrofa totalna. Im bardziej złożone systemy stworzone przez ludzi, tym są bardziej zawodne.
Globalizacja nadaje inne znaczenie czającemu się dwa kroki za progiem kryzysowi. Wszystko zaczyna mieć wpływ na wszystko.
Patrząc nawet z perspektywy ekranu telewizora, nic nie wskazuje na to, aby dzięki technologii ludzie stali się lepsi, bardziej moralni, skłonni do czynienia dobra. Relatywizm moralny i anomia (brak norm i wartości) sprawia, że kwestionowane są same pojęcia dobra i zła.
Warto pamiętać o tym, że żywienie iluzji dotyczących własnej doskonałości i doskonałości innych oraz kontroli nad światem może być bardzo kosztowne. Złudzenia w zderzeniu z rzeczywistością pękają jak mydlane bańki i świat ujawnia swoja prawdziwa groźną naturę.
Komentarze (0):
Rudzia July 20, 2012, 4:02 p.m.
Świat światem, ale jest jeszcze Pan Bóg. I zaczyna często działać właśnie wtedy, gdy świat, jak piszesz "ujawnia" swoją naturę, a nam wydaje się, że... wszystko przegraliśmy. Do Niego zawsze należy ostatnie słowo. Pozdrawiam.
Mamucha July 21, 2012, 8:47 a.m.
Bywają ludzie, którzy mówią sobie: jestem zły, wszyscy wokół są źli i mają wobec mnie złe zamiary i zewsząd czyha zagrożenie.
Czy tak lepiej? Czy jednostki podejrzliwe i strachliwe mają większe szanse w drodze do świętości? Świat byłby okropny, gdybyśmy nie wierzyli w to, że na ogół większość ludzi, z którymi obcujemy, ma wolę kierowania się ku dobru. Sami o sobie chyba doskonale wiemy, kiedy czynimy dobrze, a kiedy źle. Pan Bóg dał nam sumienie, więc każdy nikczemnik w głębi serca wie, że jest nikczemnikiem, choćby cały czas paradował w masce samozadowolenia.