The Guardian potwierdza: Dirlewangerowcy w szeregach ukraińskich ochotników [+FOTO]
Brytyjski dziennik opublikował fotografię potwierdzającą relację Tomasza Maciejczuka o istnieniu w ramach ukraińskiego batalionu ochotniczego „Ajdar” grupy odwołującej się wprost do ideologii nazistowskiej.
W artykule poświęconym ukraińskim kobietom walczącym na froncie w Donbasie już na wstępie napisano, że „bataliony ochotnicze walczące u boku ukraińskiej armii (…) są również znane ze swego dzikiego nacjonalizmu i skrajnie prawicowych poglądów. Jednym z nich jest batalion szturmowy „Ajdar”, z bazą w mieście Szczastie, którego członkowie zostali oskarżeni przez Amnesty International o łamanie praw człowieka”.
Jedną z kobiet jest 19-latka o pseudonimie Anakonda, walcząca wcześniej w rejonie Debalcewa, a później w szeregach „Ajdaru”. Kobieta pozuje do zdjęcia z bronią na tle samochodu z symbolami nazistowskimi.
Pierwszy to znak 36 Dywizji Grenadierów SS „Dirlewanger”, złożonej z kryminalistów i zwyrodnialców, która znana jest przede wszystkim z licznych zbrodni wojennych, szczególnie w trakcie Powstania Warszawskiego. Ocenia się, że w wyniku akcji formacji dowodzonej przez Oskara Dirlewangera śmierć poniosło przynajmniej 60 000 ludzi, w większości cywili, znaczną część ofiar spalono żywcem.
Drugi, to symbol złożony z cyfr „1488”, który jest połączeniem dwóch akronimów: „14” – oznaczające zamaskowane słowa: „Musimy zagwarantować byt naszych ludzi i przyszłość dla Białych dzieci”, oraz „88”, najczęściej oznaczającego nazistowskie pozdrowienie „Hail Hitler!”.
"Guardian" podpisał fotogarfię w następujący sposób: "Anakonda na tle vana z widocznym neonazistowskim symbolem 1488. Oddział [ang. brigade - dosł. brygada - Kresy.pl] ochotniczy [Ajdar - Kresy.pl] znany jest ze swoich skrajnie prawicowych powiązań".
Zdjęcie to potwierdza relację Tomasza Maciejczuka, byłego wolontariusza Fundacji Otwarty Dialog, znanego z zaangażowania po stronie ukraińskiej.Maciejczuk bardzo starał się wkupić w łaski ukraińskich patriotów. Aby się uwiarygodnić, fotografował się nawet z weteranem UPA.
Maciejczuk niedawno poinformował o istnieniu w ramach batalionu „Ajdar” grupy Dirlewangerowców, którzy odwołują się do symboliki i ideologii nazistowskiej.
Twierdził przy tym, że o sprawie wiedziała m.in. dziennikarka Bianka Zalewska. Ta stanowczo wszystkiemu zaprzeczyła. Tym samym, nie pierwszy juz raz minęła się z prawdą.
Został za to publicznie i ostro skrytykowany - między innymi przez Pawła Bobołowicza, korespondenta Radia Wnet w Donbasie, czy Dawida Widlsteina.
Czytaj także: Krwawa łaźnia w piaskownicy niezależnych
Opublikowaną przez Maciejczuka fotografię, która potwierdzała jego słowa, określono jako fotomontaż. To ostatnie oskarżenie posunęło się do tego stopnia, że znany z fałszywych oskarżeń i pomówień profil "V kolumna rosyjska w Polsce" prowadzony przez proukraińskiego celebrytę Marcina Reya, potwierdzał dokonanie rzekomej manipulacji powołując się na wątpliwą "specjalityczną ekspertyzę" wykonaną przy pomocy internetowego narzędzia do analizy fotografii.
Wbrew konfabulacjom Marcina Reya portal Kresy.pl i członkowie jego redakcji nie mają żadnych organizacyjnych powiązań z jakąkolwiek partią polityczną.
Maciejczuk wspomniał również o samochodzie, na którym znajdowały się symbole SS. Nie dano temu wiary. Teraz brytyjski dziennik opublikował zdjęcia, które potwierdzają jego słowa.
theguardian.com / Kresy.pl
Komentarze (0):