Wyznania Lukasa Podolskiego zelektryzowałyby Środę i Szczukę - sportowiec kojarzy kobiecość z modrą kapustą i mielonym. Tak mu wdrukowały się mama i babcia. Czy jest coś w stanie zastąpić domowe ciepło rozpalane przez stereotypowe zachowania opiekuńcze kobiet? Wywody Kazimiery Szczuki i Magdaleny Środy jakoś bledną na tle takich wyznań i sportowego widowiska, którym raczyliśmy się przez ostatnie tygodnie. Nie tylko okazuje się, że mężczyźni i kobiety to dwa różne światy. Są to dwie równie fantastyczne i dopełniające się kultury.
Ze świecą szukać kobiety, która widziałaby głębszy sens w uganianiu się dwudziestu facetów za skórzanym balonem i wykładaniu na ten cel milionów, za które pobudowałoby się w Afryce studnie. Przymykamy oko i wspieramy naszych mężczyzn, dla których masowa impreza i grupowy proces są okazją do zamanifestowania i przeżycia uczuć towarzyszących paniom znacznie częściej i łatwiej, bo nie potrzebują zbiegowiska i hałasu, żeby płakać i śmiać się. Tylko że zamiast uznać ten fakt i zinterpretować go pozytywnie, radykalne feministki produkują na temat męskości absurdalne opinie, jak ta:
"Piłkarze to homospołeczna wspólnota, jest tam miłość facetów do facetów, gloryfikowanie cnót i pierwotnych instynktów, a kobiety oddają cześć i uwielbienie testosteronowi mężczyzn".
Że jednak się różnimy - przez co takie opinie, delikatnie mówiąc, nie mają sensu - zauważy każdy uczestnik serwisu Wiadomości24. Wystarczy troszkę pogrzebać w zakładce autorzy i tematyka: sportem zajmują się głównie, jeśli nie wyłącznie, panowie.
Drugie wielkie kłamstwo feminizmu (pierwsze, że się nie różnimy i mamy równe szanse we wszystkim) ściśle wiąże się z wartościowaniem wspólnoty. Na stadionach wyśpiewano patriotyzm, kategorię silnie napiętnowaną, jak męskość. Rywalizacja, duch walki, poczucie dumy z przynależności do płci i narodu nie są z istoty i z natury szowinistyczne. Żądając społecznego zminimalizowania ryzyka agresji i rywalizacji feministki popadają w syndrom niewidzialnego słonia. Przechadza się ulicami miast, ale nikt go nie postrzega, jak w sztukach Eugena Ionesco. Zaczadzeni absurdem są i ludzie zachodu, gdzie obok regulacji genderowych typu mowa nienawiści, parytety, związki gejowskie funkcjonuje klasyczny, silny podział płci, jak ten biały słoń, którego rozpoznawanie jest surowo karane. Na gruzach rzekomego szowinizmu radykałki budują nietolerancję, bo próbują wymazać coś tak oczywistego, jak kategoryzacje płciowe z rzeczywistości.
Zgoda Kazimiery Szczuki na używanie ukraińskich prostytutek w czasie Euro jest mniej więcej tym samym, co deprecjonowanie ukraińskich sprzątaczek przez Figurskiego i Wojewódzkiego. W programie "Poranny WF" 12 czerwca dziennikarze rozmawiali o jednym z meczów reprezentacji Ukrainy rozegranym podczas Euro 2012. Wojewódzki mówił, że po nim "zachował się jak prawdziwy Polak" i "wyrzucił swoją Ukrainkę". Figurski dodał: "Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę" oraz: "Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił".
Przypadkiem, nie jest też, że gwiazdy "Eski" dawały wyraz pogardzie dla symboli narodowych.
Mantrowanie prawami gejów i osaczanie kultury homoseksualną aluzją - w których celują i feministki, i obaj panowie - obecne w zasadniczym przesłaniu celebrytów prowadzi do wykluczenia kobiety, jako jedynej i najważniejszej partnerki mężczyzny. Skoro nie jest unikalna łatwiej nią gardzić. I podobnie jest z ojczyzną.
Homoseksualna aluzja i równość feministyczna nie mają wstępu na stadiony, stopuje je bohaterstwo piłkarzy. Mężczyźni ze stadionów naprawdę bronią i uwielbiają płeć piękną. Gejów i feministki nie stać na podstawowy szacunek, cóż dopiero na męstwo, które obroniłoby ojczyznę. Pozostaje im patrzeć i dziwić się, jak piękna i oryginalna może być męskość.
Komentarze (0):
BlackFire July 4, 2012, 12:11 p.m.
Ciekawy artykół, polemizowałbym z jednym stwierdzeniem przyjętym za pewnik: z moją narzeczoną jest tak, że ona lubi oglądać mecze, szczególnie FC Barcelony, ja się niespecjalnie interesuję piłką nożną, to też na Euro były momenty, gdy strasznie się nudziłem. Wbrew temu co Pani pisze, moja narzeczona nie ogląda facetów tylko to jak piłkarze grają. I jest to 100% kobieta:) Wcale nie jest mało takich kobiet. Pozdrawiam
Maria Czerw July 4, 2012, 1:20 p.m.
Przynajmniej na stadionach było ich znacznie mniej i chyba bardziej towarzyszyły mężczyznom, niż stawały w cetrum rogzyrwek.