Żadna z kobiet, które urodziły dziecko poczęte w wyniku gwałtu nie żałuje, że nie dokonała aborcji – pisze Deana Schroeder. Ona sama zaszła w taki sposób w ciążę jako 17-latka.

Deana Schroeder pisze, że została odurzona przez gwałciciela. Gdy odzyskała przytomność, okazało się, że jest w ciąży. Jej rodzina, chcąc pomóc, naciskała na przeprowadzenie aborcji. Deana nie zrobiła tego i dziś cieszy się ze swojej decyzji. Działa też w stowarzyszeniu kobiet, które zaszły w ciążę w wyniku gwałtu.

Powołując się na rządowe dane z 1996 r. Schroeder pisze, że ok. połowy dzieci poczętych w wyniku wymuszonego stosunku ginie przed narodzeniem. Tymczasem relacje 164 kobiet zebrane w książce „Ofiary i zwycięzcy” (2005) pokazują, że żadna z matek nie żałuje, że urodziła dziecko gwałciciela.

„Dlaczego te fakty tak mało znane?” - dziwi się Deana Schroeder. „Rzeczywiste doświadczenia związane z ciążą ofiar przemocy seksualnej nie są rozpowszechniane, dlatego społeczny mit, że aborcja jest najlepszym, a nawet jedynym rozwiązaniem w przypadkach ciąż z gwałtu jest niemal powszechnie akceptowany” - podkreśla. Dodaje, że niekiedy wierzą w niego nawet działacze pro-life.

KJ/lifenews.com