Europoseł PiS Janusz Wojciechowski skomentował zakończoną konferencję smoleńską, jaką zorganizował Antoni Macierewicz ze specjalistami pracującymi nad wyjaśnieniem przyczyny katastrofy smoleńskiej. Wojciechowski napisał, że konferencja dostarczyła wiele "ważnych ustaleń". Wojciechowski podkreślił na początku, że komisja Jerzego Millera "wyjaśniła katastrofę w nieznany w dziejach lotnictwa sposób – bez czarnych skrzynek, bez wraku i bez sekcji zwłok ofiar".

"Ktokolwiek miał wątpliwości – jak to się stało, że samolot ściął brzozę na wysokości 5 metrów i jeszcze się obrócił, mając rozpiętość skrzydeł wynosząca 37 metrów – ten nazywany był natychmiast oszołomem, człowiekiem niespełna rozumu" - zaznaczył europoseł. I dodał: "Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii, jeden z prelegentów dwudniowej konferencji smoleńskiej, twierdzi, że dysponuje zdjęciami satelitarnymi, z których wynika, że brzoza w Smoleńsku była ścięta przed 10 kwietnia 2010 roku, czyli przed datą katastrofy. Jak mówił Ciszewski, nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo wcześniej. Zaprezentował również badania grupy ekspertów zajmujących się analizą zdjęć satelitarnych".

Wojciechowski uważa, że dowody jakie pojawiły się podczas konferencji poświadczają, że brzoza nie miała żadnego związku z przyczyną katastrofy: "Przecież jeśli ta brzoza została złamana wcześniej, to znaczy, że ktoś ją celowo złamał. To musiał być ktoś, kto już przygotowywał fałszywe ślady, na kilka dni przed katastrofą. Ta ręka, która złamała brzozę, mogła też złamać właściciela działki, gdyby ośmielił się pisnąć słowo prawdy". "W każdym razie wiemy jedno – brzoza, wbrew temu, co o niej przez trzy i pół roku głosi oficjalna propaganda, nie odegrała w katastrofie żadnej roli, samolot się z nią nie zderzył. Główne ustalenie komisji Millera opiera się zatem na fałszu".

sm/Onet