Według znanego rosyjskiego dysydenta i pisarza, Władimira Bukowskiego, nie ma najmniejszych szans na to, by to Ukraińcy zestrzelili malezyjski samolot. W rozmowie z portalem wPolityce.pl powiedział wprost, że samolot ten „został zestrzelony przez tak zwanych prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy. A system rakietowy został im dostarczony przez Rosję, która ich od początku dozbraja”. Dodał, że „Moskwa w pełni ponosi odpowiedzialność za tę tragedię”. Bukowski wezwał, by nie zwracać uwagi na propagandę płynącą z Kremla, bo „rosyjska dyplomacja opiera się na dezinformacji”.

Zarazem zdaniem Bukowskiego separatyści zestrzelili malezyjski samolot przez pomyłkę. „Prawdopodobnie celowali w ukraiński samolot transportowy, który znajdował się w tym momencie w tym samym korytarzu powietrznym, a zamiast tego trafili w samolot pasażerski. Rakiety Buk są zaprogramowane do tego, by uderzać – w przypadku kilku celów w pobliżu – w ten największy” – wyjaśnił pisarz.

Jego zdaniem nie ma też możliwości, by międzynarodowe śledztwo dowiodło winy Rosji. Wynik takich prac będzie „mizerny”. Eksperci „nie otrzymają pełnego dostępu do materiału dowodowego. Tak jak w przypadku katastrofy smoleńskiej” – powiedział Bukowski portalowi wPolityce.pl. Dodał, że czarne skrzynki na pewno zostaną sfałszowane, a być może już do tego doszło.

Bukowski ocenił ponadto, że „nic nie zmieni pobłażliwego nastawienia Zachodu do Rosji”.  „Zachodni politycy, mówiąc, że tragedia lotu MH17 otworzyła im oczy, kłamią. Od początku wiedzieli kim jest Władimir Putin. I przeszkadzało im to?” – pyta retorycznie rosyjski dysydent.

Dodał, że Zachód mógłby podjąć jedynie działania militarne, bo sankcje mają swoje granice. „Zachód zrobi więc wszystko, by załagodzić sytuację. Jestem pewien, że amerykańskie satelity zarejestrowały zestrzelenie malezyjskiego Boeinga. I gdzie są te zdjęcia?” – powiedział pisarz.

Jednocześnie Bukowski twierdzi, że „ukraińskie siły rządowe” są w natarciu. Jedno miasto za drugim jest odbierane separatystom. „Moskwie zabrakło argumentów. Tragedię malezyjskiego samolotu nie należy więc traktować jako symbol zmiany stosunku Zachodu do Rosji tylko początku końca rosyjskiej agresji na Ukrainę” – powiedział portalowi wPolityce.pl. Zapewnił też, że dziś „Ukrainy nie da się podbić a następnie okupować za pomocą kilku oddziałów Specnazu”. Rosja nie ma odpowiedniej siły, by dokonać zbrojnej interwencji.

bjad/wpolityce.pl