Ten obrazek jest bardzo symboliczny. Skończyła się pewna – czarna – era w polskiej polityce. W mrokach naszej codzienności pojawiło się światło. Zmiana, „idzie nowe”. Andrzej Duda uosabia pewną wrażliwość wielu milionów Polaków, a mianowicie tęsknotę do szanowania godności ludzkiej. Za czasów prezydenta Komorowskiego godność człowieka – tego zwykłego śmiertelnika – była w izolacji, nie pochylano się nad nią, nie słuchano jej głosu. Za to pierwsze, uprzywilejowane miejsce zajęli tzw. Celebryci zakochani w PO i Komorowskim. To oni, i to im przysługiwało przez 7 lat wiele przywilejów. To oni byli motorem napędowym przemian, których nie doświadczyli zwykli Polacy. To oni byli tymi, którzy wygaszali Polskę, z roku na rok. I teraz, w chwili gdy zawalił im się jeden z filarów ich domu – drugi zawali się jesienią tego roku – poczuli się wystraszeni, opuszczeni.

Krzysztof Penderecki po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich (sondażowych) powiedział pełen bólu: „Tego się nie spodziewałem po narodzie naszym, że coś takiego może się wydarzyć. To jest niewytłumaczalne. To smutny dzień po prostu”.

Aktor Janusz Gajos, który przyszedł na wieczór wyborczy Bronisława Komorowskiego do Fortu Sokolnickiego mówił pełen szacunku dla osiągnięć byłego już prezydenta Bronisława Komorowskiego: „Komorowski zawsze mi imponował rozwagą, głębokim przemyśleniem tego, co mówi i to napawało optymizmem, Zawsze jest żal, jak się nadzieje nie spełnią”. I trzeba przyznać, że Gajos zachował się kulturalnie i powiedział, że trzeba uszanować wyniki wyboru Polaków i iść do przodu.

Robert Korzeniowski z nadzieją, choć rozgoryczony wynikiem powiedział: „ My po prostu chcemy dobrej, silnej Polski i jestem przekonany, że ten komitet jest do zagospodarowania dla dobra kraju”.

Krzysztof Materna po przytuleniu się do Bronisława Komorowskiego prawie się rozpłakał. A gdzie w tym wszystkim Kuba Wojewódzki? Oczywiście na Facebooku, gdzie czuje się królem, a jest zwykłym Piotrusiem panem. Zamiast rzeczowego komentarza, wkleił zdjęcie ojca Rydzyka z napisem „Habemus Papam!” i prześmiewczego mema z Andrzejem Dudą i napisem „Cholera, a może by tak od razu na Wawel”.

Nie będzie już wygaszania Polski. Łańcuch został przerwany. Teraz – jak ironicznie zaproponował Czarzasty panom Szejnfeldowi i Nałęczowi – zostaje emigracja. Ale poważnie: świat kultury, który ma za zadanie służyć obywatelom a nie własnym partykularnym interesom wreszcie będzie zmuszony do zmiany swego aktualnego położenia. Andrzej Duda będzie prezydentem zmiany i normalizacji, czyli wszystko ma służyć Dobru Wspólnemu i Polakom, a nie Wojewódzkim, Maternom, Wajdom, Olbrychskim i innym „wygaszaczom”.

Sebastian Moryń