„Prawno-zdrowotny poradnik dla kobiet” szokuje otwartością, z jaką mówi się o zabijaniu dzieci. Jego autorki nie ukrywają niczego ze swoich poglądów. Nie próbują nawet udawać, że chodzi im o cokolwiek więcej niż umożliwienie zabijania dzieci. I to nie w jakimś ograniczonym czasie, ale aż do momentu urodzin. „Kobieta powinna mieć prawo do przerwania ciąży, jeśli zagraża ona jej zdrowiu psychicznemu, np. powodując depresję czy doprowadzając do prób samobójczych. W tej sytuacji należy rozważyć możliwość ochrony zdrowia matki poprzez umożliwienie jej dostępu do zabiegu przerwania ciąży. Prawo kobiety do wyboru nie zostało w tym wypadku ograniczone żadnym terminem. Aż do samego końca ciąży, w wypadku gdyby nastąpiły okoliczności zagrażające życiu lub zdrowiu kobiety może ona podjąć decyzję o przerwaniu ciąży” - przekonują autorki publikacji.

 

Słowem, żeby nie było wątpliwości, panie aborcjonistki uznają, że takie dziecko, jak na poniższej fotografii, tylko dziesięć minut wcześniej może zostać zabite...

 

Co to oznacza w praktyce? Otóż tyle, że do momentu, gdy nie zacznie się poród dziecko może zostać otrute, rozerwane na strzępy, czy mieć zmiażdżoną główkę (takie są metody późnych aborcji). A powodem śmierci może być wola matki. Nie stan zdrowia, bo w tym momencie, jeśli ciąża rzeczywiście mu zagraża rozwiązaniem nie jest zabicie człowieka, ale poród (także przez cięcie). On rozwiązuje problemy ze zdrowiem, chyba że ich istotą nie jest ciąża, samo posiadanie dziecka. Ale wtedy mówmy otwarcie, że przyczyną nie jest stan zdrowia, ale niechęć do posiadania dzieci.

 

Jest fikcją opowiadanie, że rozwiązaniem tej sytuacji ma być śmierć dziecka. Fikcją, którą można wyjaśnić tylko uznając, że w istocie tu nie chodzi o zdrowie kobiet, ale o to, by zabijać dzieci. Nie wiem przy tym, czy panie wiedzą, jak wyglądają ofiary takiego zabiegu, który ich zdaniem przysługuje polskim kobietom, jeśli zagraża im depresja. Wiem, że to mocne zdjęcia, ale niestety czasem trzeba je pokazać, by uświadomić, o czym rozmawiamy, że tematem nie jest tu zabieg, ale brutalne zabójstwo.

 


/

 

Ale ta publikacja rodzi także inne pytania. Nie sposób nie spytać, czy przypadkiem nie jest to prawda? Jeśli w Polsce rzeczywiście funkcjonuje takie prawo, to należy je natychmiast zmienić. I powinni to zrobić posłowie. Nie wierzę, bowiem, by Polacy, także polscy politycy, akceptowali sytuację, w której zabijać można dzieci w dziewiątym miesiącu ciąży. Jeśli zaś tak nie jest, to powstaje pytanie, dlaczego zastanawiają się nad powołaniem na wicemarszałka Sejmu kobiety, której organizacja produkuje kłamstwa, i to z funduszy unijnych. A jednak i druga sytuacja musi skłonić do pytania, czy mamy jeszcze w polskim parlamencie ludzi rzeczywiście broniących życia, dla których człowiek jest najważniejszy. Ta sprawa będzie dla nich jednym z ważniejszych testów. Oni nie mogą się uchylić od odpowiedzi na pytanie, czy takie dziecko – jak poniżej – też może zostać zamordowane? I to w zgodzie z polskim prawem? Albo od odpowiedzi na pytanie, czy ktoś, kto chce mordować takie dzieci powinien zasiadać w fotelu wicemarszałka Sejmu.

 

Tomasz P. Terlikowski

 

Oto kontrowersyjne fragmenty poradnika: