Tomasz Terlikowski w artykule pt. "Zwierzęta, nawet w Wigilię, praw nie mają" na początku sięga do Pisma Świętego i pisze: "Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych" – wskazuje św. Paweł w Liście do Rzymian (Rz 8, 19-22). Słowa te przypominają, że miejsce zwierząt jest ściśle związane z człowiekiem. Grzech pierworodny zniszczył nie tylko ludzką naturę, ale również naturę w ogóle. Sytuacja zwierząt jest skutkiem upadku, przebóstwienie zaś człowieka, jego świętość może się stawać zapowiedzią nowej ziemi i nowego nieba, w których również relacje ze zwierzętami (a także samych zwierząt między sobą) będą przemienione. Obraz ten przypomina też o konieczności szacunku dla stworzenie (...).

"W świetle tej biblijnej teologii trzeba interpretować opowieści o tym, w jaki sposób św. Franciszek (a także inni święci Wschodu i Zachodu chrześcijańskiego) traktował zwierzęta. Wbrew powtarzanym chętnie mitom jego podejście nie wynikało wcale z jakiejś szczególnej miłości do zwierząt czy z dostrzegania ich praw, ale z tego, że w świecie stworzonym dostrzegał on drogę ku Bogu. Natura była dla niego sposobem, w jaki – o czym w Liście do Rzymian pisał św. Paweł – Bóg objawia się światu. Tak zresztą ową szczególną bliskość ze zwierzętami (rozmawianie z nimi, określanie ich mianem sióstr czy braci – choć nigdy „braćmi mniejszymi"!) wyjaśniali pierwsi biografowie i współbracia świętego. „W każdym tworze podziwiał mistrza. W przyjemnych widokach dostrzegał ożywiającą zasadę i przyczynę" – możemy przeczytać w „Źródłach franciszkańskich".

Po czym pisze: "

Nie ma w tym nic zaskakującego. Takie miejsce zwierząt wynika wprost z Księgi Rodzaju i zawartej w niej opowieści o stworzeniu świata. To z niej też wynika szczególne miejsce człowieka w planie Bożym i jego wyższość nad zwierzętami.

„Potem Bóg rzekł: »Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!« 
I stało się tak. Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. A wreszcie rzekł Bóg: »Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!«. Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę" – czytamy w pierwszym opisie stworzenia człowieka. A w drugim znajdujemy dopowiedzenie, że to człowiek nazywał zwierzęta, co w języku Biblii oznacza – i warto mieć tego świadomość – że sprawował nad nimi władzę, ale i troszczył się o nie.

Opis ten nie pozostawia wątpliwości co do tego, że człowiek zajmuje szczególne miejsce w planie Bożym, jest bowiem – jako jedyna istota – stworzony na „obraz i podobieństwo Boże", czego nie można powiedzieć o zwierzęciu. Nie ma też wątpliwości, że zwierzęta zostały poddane człowiekowi, choć on sam wezwany jest do troski o nie".

Terlikowski przypomina podstawowe informacje, które dla wielu - zwłaszcza lewicowych ideologów - są po prostu niezrozumiałe. Mówi, że  tylko człowiek jest osobą i nosicielem pewnych praw. "Zwierzęta, które osobami nie są i nie mogą być podmiotami moralnymi, praw nie mają" i dodaje, że tylko "prawa człowieka są istotniejsze niż dobrostan zwierząt".

Redaktor naczelny TV Republika pisze również: "Jeśli jednak zgodzimy się na to, by domniemane prawa zwierząt stały się powodem do odebrania ludziom fundamentalnego prawa do praktykowania religii, to kolejnym – logicznym – skutkiem będzie odebranie nam prawa do jedzenia mięsa w ogóle. Obrońcy „praw zwierząt" wcale tego nie ukrywają, choć z ostrożności rozpoczynają zwykle od stwierdzenia, że na początku chcieliby zakazać hodowli przemysłowej, a dopiero później każdej innej.

„Pierwszym kluczowym spostrzeżeniem w moralnej ocenie hodowli przemysłowej jest stwierdzenie, że wyrządza ona zwierzętom ogromną krzywdę. Drugie jest następujące: konsumenci nie potrzebują produktów wytwarzanych przez farmy przemysłowe. Nie możemy w przekonujący sposób określić jakichkolwiek krzywd wyrządzanych zwierzętom w ramach hodowli przemysłowej jako koniecznych. Abstrahując od nadzwyczajnych okoliczności – dajmy na to takich, że ktoś głoduje i brak mu innych możliwości – nie musimy jeść mięsa, aby przeżyć, ani nawet by być zdrowi. Dla konsumentów główną korzyścią płynącą z jedzenia mięsa jest przyjemność, ponieważ dla wielu ludzi mięso jest smaczne, a także wygoda, jako że przejście na dietę wegetariańską i niejedzenie mięsa wymagają pewnego wysiłku. Zestawiając razem oba te spostrzeżenia, dochodzimy do wniosku, że hodowle przemysłowe powodują ogromne i niepotrzebne krzywdy. A ponieważ wywoływanie ogromnych i niepotrzebnych krzywd jest złe, jeśli jakikolwiek aspekt takiego działania jest zły, to nieunikniony wydaje się wniosek, że hodowla przemysłowa jest niedającą się obronić instytucją" – wskazuje filozof zajmujący się właśnie „prawami zwierząt" David DeGrazia w książce „Prawa zwierząt. Bardzo krótkie wprowadzenie".

I dalej: "

Wyższość praw zwierząt nad prawami ludzi widać zresztą nie tylko w kwestii eksperymentów naukowych. Wystarczy sprawdzić, jak zawodowi obrońcy praw zwierząt odnoszą się do dzietności. Wielu z nich uznaje wręcz, że pojawianie się na świecie nowych istot ludzkich jest zagrożeniem dla zwierząt. „Kontrola populacji", zabijanie nienarodzonych za pomocą aborcji czy szprycowanie kobiet hormonami antykoncepcyjnymi ma być najlepszą drogą do obrony praw zwierząt. „Od wielu dziesiątków lat aktywiści ruchu obrony przyrody w Europie i Ameryce Północnej zachęcają pary – omawia strategie obrony praw zwierząt Matheny – by miały mniejsze rodziny. W Europie rodziny jednodzietne nie należą do rzadkości, zaczyna to być widoczne także w Ameryce Północnej. Mniejsza rodzina to nie tylko wiele korzyści społecznych i ekonomicznych dla dzieci i państwa, ale także mniejsze zużycie surowców i ograniczone nadużycia w stosunku do zwierząt zagrożonych w wyniku ludzkiej konsumpcji. Oczywiście w większości sprzyja to także samym ludziom. Na przykład inwestowanie w planowanie rodziny jest prawdopodobnie najbardziej opłacalnym sposobem walki z globalnym ociepleniem" – przekonuje badacz. A działacz ekologiczny David M. Graber idzie jeszcze dalej i podkreśla, że „staliśmy się [jako ludzie – dopisek TPT] plagą dla samych siebie i dla Ziemi".

Te wnioski wynikają z założeń przyjętych przez obrońców praw zwierząt. Jeśli bowiem zwierzęta 
(a przynajmniej część z nich) są osobami, jeśli cierpią tak samo jak ludzie (co jest mocno dyskusyjne, bo cierpienie nie oznacza tylko odczuwania bólu, ale zawiera w sobie także samoświadomość czy poczucie przyszłości), to nie ma powodów, by interesy ludzkie przedkładać nad interesy zwierząt. A skoro tak, to zadowolenie ludzi, którzy chcą jeść mięso czy mieć (tak jak ja) piątkę dzieci, nie może być ważniejsze niż interesy miliardów krów czy bilionów świnek morskich i szczurów".

Później Terlikowski pyta: "Nie sposób nie zadać wreszcie pytania, dlaczego kultura zachodnia, która tak duże znaczenie przypisuje godności osoby ludzkiej i która od zawsze była antropocentryczna, nagle zaczęła z tego rezygnować. Przyczyny filozoficzne dobrze wyjaśnił św. Jan Paweł II, który w cytowanej już encyklice pokazał, jak rezygnacja z uznania Stwórcy prowadzi do pomniejszenia znaczenia człowieka, a ostatecznie do sprowadzenia go do poziomu zwierzęcia (i to dość szkodliwego). O wiele istotniejsze jest jednak to, dlaczego ludzie wychowani w kulturze chrześcijańskiej i postchrześcijańskiej tak łatwo dali sobie wmówić, że niczym istotnym nie różnią się od zwierząt".

"Na koniec zadajmy sobie jednak pytanie, czy obdarzanie zwierząt miłością, której godni są tylko ludzie i Bóg, jest najlepszym wyborem i czy rzeczywiście prowadzi nas do właściwych relacji z innymi ludźmi i z samym Stwórcą? Czy ciągłe mówienie o prawach zwierząt nie jest próbą zakamuflowania smutnej prawdy, że przestaliśmy cenić prawa człowieka? Prawa wynikające ze szczególnej godności człowieka. Godności, która odróżnia go od zwierząt - pyta Terlikowski.

Całość w świątecznym numerze "Plus Minus" Rzeczpospolita

oprac. mod