Ten symbol, a także dobry obyczaj zapoczątkowany zresztą przez śp. Lecha Kaczyńskiego, doskonale przypomina o bogatej historii mojego miasta, a także naszego narodu. Historii, za którą jako człowiek urodzony na gruzach dzielnicy żydowskiej tęsknię, o której chcę pamiętać, i z której chcę być dumny. Wielokulturowość, otwartość na innych, odrzucenie zasady, że król jest władcą sumień, to bowiem polska tradycja, o której często przypominał Jan Paweł II, z której możemy i powinniśmy być dumni, i do której powinniśmy wciąż – nawet gdy na skutek historii sytuacja się zmieniła – nawiązywać. I to nie tylko przy okazji świąt żydowskich, ale także islamskich (w wydaniu Tatarów) czy karaimskich.

 

Warto też sobie uświadomić, że nawiązanie to jest bardzo przyszłościowe. Trzeba się bowiem powoli przyzwyczajać już nie tyle do chanukowego świecznika przed Pałacem Kultury, ale do symboli buddyjskich, szamańskich, islamskich i innych. Polska wymiera, nie chcemy mieć dzieci, i prędzej czy później będziemy zmuszeni wpuścić tu imigrantów. Z Azji, Afryki i skąd jeszcze będą chcieli. A wtedy jedyną metodą zachowania własnej tożsamości nie będą zakazy i pieklenie się, pokrzykiwanie, że my tu jesteśmy u siebie, a jak się komu nie podoba, to won, ale mocna wiara w Żyjącego, a nie tylko kulturowego, Boga, i nawiązanie nie do ideologii multi kulti, ale do tradycji Polski Jagiellońskiej. Trzeba zacząć się z tym oswajać i szukać mądrego zastosowania jagiellońskich tradycji do współczesności. Uniknąć się bowiem tego nie da.

 

Tomasz P. Terlikowski