Wszystko zaczęło się rok temu, kiedy Rosja napadła na Ukrainę i rozpoczęły się walki zbrojne. Byłem od tego zdystansowany, bo nie interesowałem się takimi sprawami, ale chętnie szydziłem z całej tej sytuacji, bo oburzenie niektórych ludzi w internecie sięgało szczytu, a ja dolewałem oliwy do ognia pisząc komentarze, które ich jeszcze bardziej denerwowały. Niedługo potem otrzymałem wiadomość email na mój prywatny adres (którego używałem przy rejestracji na różnych serwisach, ale nigdy nie podawałem do publicznej wiadomości), że mogę zarabiać na pisaniu komentarzy w internecie. Było to dla mnie dość wygodne, bo "pracować" mogłem nawet w czasie zajęć na uczelni itd. Wszedłem na podaną w wiadomości stronę i zarejestrowałem się, czekając na dalsze instrukcje. Kiedy zweryfikowali moje konto, napisał do mnie ktoś z wyjaśnieniami, na czym dokładnie miałaby polegać moja praca. Tej osobie bardzo podobały się moje zgryźliwe komentarze w sprawie Ukrainy, więc miałem pisać ich więcej, utrzymanych w podobnym klimacie na różnych stronach na Facebooku i portalach społecznościowych. W serwisie, gdzie się zarejestrowałem codziennie czekały na mnie linki do stron, gdzie mam zostawić komentarz, a po jego dodaniu odbywała się weryfikacja, czy faktycznie został dodany.

Dostawałem za to punkty, które potem były przeliczane na pieniądze. Jeden komentarz wart był ok. 60 gr, a dziennie byłem ich w stanie napisać od 50 do nawet 150. Rozliczenie odbywało się tak, że doładowywali mi telefon (dostawałem kod do doładowania) albo wysyłali BitCoiny. Było to dość bezpieczne, bo nikt nie mógł namierzyć skąd przychodzą, a oni tłumaczyli się chęcią uniknięcia opodatkowania. Początkowo nie wierzyłem, że faktycznie mogę tak zarabiać, ale okazało się, że ten system działał, więc byłem całkiem zadowolony.

Po jakichś 2-3 miesiącach dostałem informację, że mógłbym trochę podkręcić poziom i swoimi szykanami objąć więcej tematów. I tak doszły takie tematy jak Smoleńsk, przeciwnicy gender, kościół itd. Wszystko, co kojarzyło się z "ciemnogrodem" miałem wyśmiewać i pisać o wzorze jakim jest europejskość i integracja. Nie potrafię policzyć, ile złych słów wyszło spod moich palców. Niewiele o tym myślałem, bo dostawałem pieniądze nie za rozstrzyganie, kto ma rację, tylko promowanie konkretnych opcji i postaw, a poniżanie innych.

Niedawno skończyłem z tym. Nie wytrzymałem psychicznie, jeśli można tak to ująć. Nie było może w tym nic trudnego, ale z czasem zacząłem patrzeć na te sprawy zupełnie inaczej. Znudziło mnie to trochę, a poza tym zacząłem dostrzegać, że taka jednostronna przepychanka nie ma sensu. Nie oszukujmy się, plułem jadem na lewo i prawo, ale nigdy nie doświadczyłem tego, żeby ktoś na równym poziomie znieważył mnie. Śmiałem się z tych pokornych baranków, którzy przyjmowali każdy cios i każdą złośliwość i odpowiadali tylko, że w końcu zrozumiem, jak jest naprawdę. I faktycznie okazało się, że mięli rację.

Nie mogę jednoznacznie wskazać, kto stał za tą całą dobrze skoordynowaną akcją, bo podobne komentarze pojawiały się w wielu miejscach w internecie, więc z pewnością nie byłem jedyny. Dobór tematów, które przytoczyłem wcześniej wydaje mi się wskazywać drogę, gdzie należy szukać kierujących. Nagonka trwa nadal, ja się wycofałem, skasowałem tamtą skrzynkę email, zmieniłem telefon i nie mam zamiaru do tego wrócić. Ale jestem pewien, że zbliżająca się kampania prezydencka przyniesie znów masę ociekających nienawiścią komentarzy. Warto zwrócić na to uwagę przy przeglądaniu wiadomości.

Mam nadzieję, że jak najwięcej ludzi przeczyta to świadectwo i samemu dotrze do prawdy. Nie będę nikomu pokazywał palcem co i jak, bo rzadko kiedy wyciąga się z tego jakąś naukę.

Anonim WW

List nadesłany do portalu Fronda.pl