"Co to za pomysł oddawać cześć narzędziu zbrodni? Czym różni się krzyż na płaszczach zakonników Najświętszej Marii Panny albo ten na hitlerowskich paskach, czołgach i samochodach od krzyża sejmowego?" - czytamy w ostatnim numerze gazetki, która zdaje się być organem partyjnym Palikota. "Rynsztok, pogarda, prostactwo - tyle "Fakty i mity" oferują czytelnikom" - komentuje tezy z pisma Kotlińskiego Marek Beylin z "GW". "Mamy do czynienia z klasyczną mową nienawiści w brukowym sztafażu, z odczłowieczaniem tych, których uważa się za przeciwników, czyli głównie księży. Szefem tego pisma jest Roman Kotliński, dziś ważna figura wśród parlamentarzystów od Palikota, zaś sam Palikot w kampanii wyborczej rozpoczął stałą współpracę 'Faktami i Mitami'" - dodaje publicysta. Czytając ten fragment przecierałem oczy ze zdumienia. To "Wyborcza" potrafi walić w skrajną lewicę? - pomyślałem. Jednak szybko zdałem sobie sprawę, że oczywiście gazeta wyciągnęła informacje o zapleczu Palikota dopiero gdy ten wszedł do Sejmu. Jednak nie to jest najistotniejsze w tekście "GW".

 

Wojciech Czuchnowski, który zlustrował antyklerykalnych klakierów Palikota zaznacza w swoim tekście, że pismo przypomina inne pismo dla zideologizowanej publiczności - "Gazetę Polską". Podobnie jak ona organizuje swych czytelników w kluby, wzywa do wspierania dotacjami i rozdawania innym przeczytanych już egzemplarzy. Myśl czołowego dziennikarza "Wyborczej" rozwija jej publicysta Marek Beylin. "Opowiadam się za świeckim państwem, za związkami partnerskimi, tolerancją wobec mniejszości seksualnych. Za tymi wartościami, które dziś nie schodzą z ust Palikota. Ale wobec nieustających dyskusji o tym, czy i w jakich sprawach Palikot może być sojusznikiem, chciałbym przestrzec chętnych do takiej współpracy: źli sojusznicy, wraz ze swą siłą, przynoszą też dziką mentalność i obyczaje" - pisze publicysta. Szybko jednak dodaje, że "sojusz z Romanem Kotlińskim w sprawie świeckiego państwa przypomina mi sojusz z Tomaszem Sakiewiczem, naczelnym "Gazety Polskiej" w sprawie dbałości o tradycje narodowe. I tak, jak sądzę, że ta wielka część prawicy, która wspiera i toleruje wyczyny "Gazety Polskiej", powinna się z tego publicznie wytłumaczyć, tak sam Palikot i ludzie z jego ruchu mają obowiązek zabrania głosu w kwestii "Faktów i Mitów". Inaczej pozostaną przede wszystkim wspólnikami mowy nienawiści Romana Kotlińskiego".


"Gazeta Wyborcza" od początku swojego istnienia stosowała metodę propagandowego obrzydzania swoim czytelnikom oponentów politycznych. Robiono to różnymi metodami, które dokładnie opisał Rafał Ziemkiewicz w "Michnikowszczyźnie". Porównanie tygodnika Sakiewicza do obrzydliwej gadzinówki Kotlińskiego jest jednak przekroczeniem granic przyzwoitości. Można nie zgadzać się z "Gazetą Polską" i mieć wątpliwości w stosunku do niektórych tekstów. Ja, mimo tego, że regularnie pisuje do tego tygodnika, również często się nie zgadzam z niektórymi mocnymi tezami stawianymi przez moich kolegów. Jednak nawet niepotrzebne okładki z ostatnich tygodni kampanii wyborczej w "Gazecie Polskiej Codziennie" nie uprawniają do tego by w jakimkolwiek, nawet mikroskopijnym stopniu porównywać gazety Sakiewicza do "Faktów i Mitów". "Gazeta Polska" nigdy nie posunęła się do stawiania haniebnych tez w stylu FiM i języka jaki ma miejsce w piśmie Kotlińskiego. Zacytujmy więc fragmenty z "FiM", które cytuje sama "Wyborcza", by przekonać się czy ten styl przypomina "GP".

 

Po uruchomieniu "FiM" na ich "promocji wystąpił Grzegorz Piotrowski, zabójca ks. Jerzego Popiełuszki (był wtedy na przepustce z więzienia). Kotliński w komentarzu odredakcyjnym napisał: 'Według strategii nakreślonej przez Białego Ojca Kościołowi jak powietrze potrzebne są zastępy męczenników, najlepiej księży lub zakonnic zgładzonych przez bezbożnych. Piotrowski wypełni tę misję jak nikt inny! Trzeba mu tylko dać wolną rękę, a on już sam włoży w nią kij bejsbolowy. Śmierć ks. Popiełuszki od 17 lat jest dla jego sutannowych braci wiecznie aktualnym tematem do kazań i niewysychającym źródłem gotówki. Ile można zarobić na pięciu, dziesięciu, stu Popiełuszkach? Wyposzczony Piotrowski narobi ich Kościołowi na pęczki'". "FiM" szczególnie mocno opisywała skandale pedofilskie Kościoła. Czuchnowski nie cytuje najbardziej perwersyjnych fragmentów. Mnie również nie chce się babrać w łajnie. Zacytuję więc fragment, którym posłużyła się "GW":  "klerycy bzykali się między sobą po nocach, gdzie popadło. W auli, szpitalu i należącej do tego przybytku łazience"; "obudziła ją rano ręka księdza L. na genitaliach i gorący pocałunek z języczkiem"; "mniszka trzymała w łóżku misia. Spała z nim, pieściła go, doznawała orgazmów. Pytałem ją, po cholerę to robi. Odparła: jestem zoofilką". Na łamach pisma posła RP, który chce zdjęcia krzyża ze ściany w Sejmie publikowano również wiele obrzydliwych tekstów o Janie Pawle II, któremu poświęcono kilka okładek. Jedna z okładek brzmiała: "Niech się święci złoty cielec". Przy zdjęciu Jana Pawła II "modlitwa": "Przedmiocie kultu jednostki, święcicielu własnych pomników, mącicielu biblijnej wiary, wrogu antykoncepcji - mnożycielu HIV, przyjacielu krwawych dyktatorów; patronie mafijnej Opus Dei i Escrivy [założyciela OD]; obrońco przestępców, dewiantów i pedofilów; patronie watykańskich grabieży; MÓDL SIĘ ZA NAMI!"


Mam więc pytanie do kolegów z "Wyborczej". Czy kiedykolwiek czytaliście podobne rzeczy w "Gazecie Polskiej"? Tak? To dawajcie je. Nie spodziewam się po publicystach "Wyborczej" przeprosin za porównanie swojego głównego wroga ideologicznego do antyklerykalnego żałosnego pisemka, byłego księdza, który według "Rzeczpospolitej" mógł być traktowany przez SB jako TW. Równie dobrze ja mógłbym napisać, że "Gazeta Wyborcza" nie różni się niczym od "Nie" Urbana albo "Hustlera" Larrego Flynta. W pierwszym przypadku pewnie dla wielu szabel "GW" nie byłoby to żadną obrazą. Od lat rzecznik komunistycznego reżimu jest autorytetem nie tylko dla Janusza Palikota. Można się spierać i mocno okładać po głowie argumentami. Na tym portalu również często używamy mocnego języka. Jednak nie można posuwać się do tego co zrobiła "Wyborcza". "Gazeta Polska" nie jest jak "Fakty i Mity", tak jak "Gazeta Wyborcza" nie jest jak urbanowskie "Nie". Czy jednak się mylę?

 

Łukasz Adamski