Fronda.pl: Maciej Stuhr odpowiedział Pani na Facebooku. Czy widziała Pani ten wpis i to, co się wokół niego działo? Zechce się Pani odnieść do takiego wytłumaczenia tej sytuacji ze strony Macieja Stuhra?

Prof. Krystyna Pawłowicz (PiS): Widziałam, ale odpowiedź pana Stuhra jest na takim poziomie, iż więcej już nie reagowałam. Panu Stuhrowi również za mnie odpowiedział pan Krzysztof Ziemiec. Zresztą, co można odpowiedzieć człowiekowi, który zwraca się do innych, że „wycierają sobie gębę Wyklętymi iTupolewami”.

M. Stuhr zarzuca PiS-owi, że zawłaszcza pamięć o różnych tragediach. Sam zaś udaje niepokornego i niezależnego artystę. 

Pan Stuhr nie jest niepokornym i niezależnym artystą. On w ogóle nie jest żadnym artystą, on jest po prostu ugładzonym maminsynkiem. Pajacuje, gdy widzi „wdzięczną” publiczność. Pan Stuhr uważa, że wolno mu wszystko, bo jego środowisko go chroni i stanie za nim murem. Środowisko aktorskie jest mocno zlewicowane, zliberalizowane, w ich przekonaniu nie ma żadnych barier ani świętości. Uważają, że obrazić można ze sceny każdego: Ojca Świętego, polskich bohaterów, chorych, tragicznie zmarłych. Pewność siebie pana Stuhra widać po jego chamskiej odpowiedzi. Gala, na której wystąpił w poniedziałek ukazała pewną prawdę o środowisku polskich aktorów, którzy nie kontrolując się, zdradzili swe prawdziwe oblicza.  Również pani Anna Dymna pokazała swoją nieprzyjemną twarz... Myślałam, że jest to osoba bardziej wrażliwa przez codzienny kontakt z  cierpieniem ludzi dotkniętych chorobami, niepełnosprawnością. Uważałam, że jest nawet bardziej wrażliwa, niż inni. Ciekawe, jak pani Dymna zareagowałaby, gdyby pan Stuhr w chamski sposób naśmiewał się z jej podopiecznych. Widok utlenionych, rechoczących paniuś aktorek robił przygnębiające wrażenie. Niczyja śmierć ani cierpienie nie mogą być przedmiotem podobnych dowcipów. Panu Stuhrowi, który żyje odbitym blaskiem swojego tatusia i który sam się właściwie niczym nie zasłużył, pozostała jedynie konferansjerka i pajacowanie.

Jak to wszystko świadczy o kondycji środowiska ludzi tzw. kultury... Anna Dymna, Janusz Gajos, Stuhrowie?

Jak mogliśmy zobaczyć, poziom i klasa wielu aktorów są często mitem. Skończył się niestety czas wielkich aktorów, jak pani Śląska, pan Woszczerowicz, pani Kwiatkowska i można by długo jeszcze wyliczać. Dziś „aktorami” są ludzie, którzy bez wulgaryzmów, chamstwa, balansowania na granicy obrzydliwości obyczajowych, skandalu, nie potrafią sobą widzów zainteresować. Trudno dziś znaleźć aktorów w szlachetnym znaczeniu tego słowa, wydaje się, iż ton często nadają pajace typu pana Macieja Stuhra. Z etosem aktora, powinny się wiązać pozytywne wartości, mogące być wzorami do naśladowania. Po obejrzeniu poniedziałkowej gali z udziałem pana Macieja Stuhra sama byłam zdumiona brakiem wrażliwości i bezmyślnością widzów-aktorów zgromadzonych na sali. Nie mogłam uwierzyć, że w czasie, gdy Polacy obchodzą właśnie święto wymordowanych przez komunistów Żołnierzy Wyklętych, wśród aktorów brak było minimalnej refleksji i wyczucia. Gdy wielu Polaków co miesiąc czci pamięć prezydenta i polskiej elity, którzy stracili życie prawdopodobnie w wyniku zamachu, okazują swój żal, składają kwiaty, zapalają znicze, odbywają msze święte, marsze pamięci, to gawiedź aktorska bezmyślnie śmieje się z ich ofiary.

Pan M. Stuhr we wspomnianym na początku facebookowym wpisie nakreślił nam trochę obraz czegoś na kształt Korei: rządzi straszny PiS, który wszystko zabrał, wszystko przejął, rozjechał i jeszcze nie pozwala nam pośmiać się...

Proszę słów pajaca nie traktować poważnie. Na poziomie odpowiedział mu dopiero pan Krzysztof Ziemiec. Nie sądzę, by pan Stuhr zrozumiał to jednak. Pewnie znowu obmyśla jakąś „śmieszną” odpowiedź.  

Ludzie komentujący post pana Stuhra uważają, że jeśli PiS zabroni im się śmiać z pewnych rzeczy, to będzie cenzura... Rzeczywiście jest tak strasznie? 

W Polsce nie ma cenzury, poza tą, którą stosują lewicowo-liberalne gazety, zabraniające pisać dobrze o Polsce i Polakach. Nie o cenzurę tu chodzi, lecz o osobiste poczucie przyzwoitości i wrażliwości, którego publice zgromadzonej na gali oczywiście zabrakło. Nie było słychać, by ktoś z widowni próbował zareagować krytycznie na wystąpienie pana Stuhra. Co do niektórych aktorów to lepiej, by poprzestali na mówieniu tekstami scenariuszy, a od wyrażania swoich własnych „przemyśleń” powstrzymali się. Być może niewrażliwość pana Stuhra i aktorskiej widowni zgromadzonej na gali jest wynikiem braku znajomości historii swojego państwa przez to środowisko.

A w Katastrofie Smoleńskiej zginął również przedstawiciel środowiska aktorskiego, odtwórca roli marszałka Piłsudskiego, pan Janusz Zakrzeński...

Rzeczywiście, panu Stuhrowi i jego kolegom i koleżankom aktorskim najwyraźniej nie przyszło to do głowy. Jeszcze raz powiem, że dla mnie ogromnym zawodem była reakcja pani Anny Dymnej, której działalność naprawdę podziwiam. Nie rozumiem takiej dwoistości postępowania. Uważam, że pani Anna Dymna po nagłośnieniu sprawy powinna jednak jakoś zareagować. Być może przyjdzie moment, że pan Stuhr też zrozumie zło, które wyrządził. 

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Również dziękuję.

Rozm. Joanna Jaszczuk