- Obecnie uczeń albo jest w liceum o profilu humanistycznym, albo ścisłym. To zaprzeczenie kształcenia ogólnego – mówi prof. Włodzimierz Bernacki, poseł PiS.

 

Koniec z 6-latkami w szkole, likwidacja gimnazjów. Co jeszcze PiS zmieni w systemie edukacji?

Przede wszystkim powrócimy do rozwiązania, w którym do szkół idą dzieci 7-letnie. Jeśli rodzice będą chcieli, będą mogli posyłać do szkoły dzieci 6-letnie, ale generalnie uważamy, że to powinno być raczej 7 lat. Po drugie chcemy w sposób ewolucyjny dokonać przekształcenia dotychczasowego systemu, którego najsłabszym ogniwem jest gimnazjum. Przy założeniu, że nie będzie się to dokonywało kosztem zwalniania nauczycieli. Obecny system to klasyczna 10-latka. Jeśli się zsumuje podstawówkę, gimnazjum i pierwszą klasę liceum, która jest zamknięciem cyklu, to okaże się, że to, co się nie udało komunistom, udało się zrealizować koalicji PO-PSL. Powoli będziemy odchodzić od tego systemu w kierunku szkoły podstawowej trwającej 8 lat i 4-letniego liceum. Do tego chcemy przywrócić liceum ogólnokształcące. Nie chcemy, żeby było jak obecnie, gdzie uczeń albo jest w liceum o profilu humanistycznym, albo ścisłym. To zaprzeczenie kształcenia ogólnego. Chcemy też odejść od modelu, w którym matura jest czymś całkowicie sztucznym, niemiarodajnym. Zamierzamy przywrócić rangę tego egzaminu, który zamyka cykl kształcenia na poziomie liceum ogólnokształcącego. Zdajemy sobie też sprawę, to generalna uwaga, że nauczyciele są wymęczeni ciągłymi zmianami, ale niestety pewne reformy muszą być przeprowadzone ze względu na dobro dziecka i dobro wszystkich nas, bo od poziomu wykształcenia młodego pokolenia zależy nasz przyszłość.

Następna rzecz: w Polsce nie podjęto debaty na temat kształcenia pomiędzy liceum a studiami. W większości państw europejskich przyjęto dodatkowe ogniwo między maturą a studiami wyższymi, które miałoby charakter zawodowy. Tutaj powinna się pojawić nowa oferta, żeby nie było tak, iż każdy, kto zdaje maturę jest wypychany do szkoły wyższej. Kształcenie zawodowe nieinżynierskie byłoby możliwe właśnie na tym poziomie pośrednim. Uważamy, że studia wyższe powinny się realizować w modelu 5-letnich studiów magisterskich, przynajmniej w tych szkołach, które posiadają uprawnienia do prowadzenia takich studiów. Z możliwością zakończenia ich po 3 latach, ale w sytuacji, gdy ktoś z różnych powodów nie jest w stanie podołać studiom magisterskim, albo chce się przenieść na inną uczelnię, bo np. obecne kształcenie nie zaspokaja jego oczekiwań. Nazywamy ten system „5-2”, a nie „3+2”, jak dotychczas. Wydaje mi się to ważne, bo będzie dawało szansę przywrócenia znaczenia tytułu magistra i licencjusza, oczywiście przy założeniu, że będzie zrealizowany projekt kształcenia pomiędzy maturą a studiami wyższymi.

Wreszcie studia doktoranckie. Chcemy na nowo zdefiniować status doktoranta, osoby podejmującej się pracy naukowej. W tej chwili sytuacja jest nienaturalna, bo jeśli chodzi o kadrę naukową mamy odwróconą piramidę: stosunkowo duża liczba samodzielnych pracowników naukowych, wielu doktorów, a bardzo mało asystentów pracujących na przykład w szkołach wyższych. Status doktoranta, jako osoby wkraczającej na drogę naukową powinien być zmieniony.

Co do czasu potrzebnego na likwidację gimnazjów, myślę, że jeden cykl, czyli 3 lub 4 lata to jest pewne minimum. Zanim będą podjęte ostateczne decyzje zostanie przeprowadzona dyskusja z tymi, którzy funkcjonują w systemie, czyli z osobami zarządzającymi oświatą, ale i z nauczycielami. Ta dyskusja jest niezbędna. Spodziewamy się, że przedstawiciele środowiska nauczycielskiego odegrają dużą rolę.

Not. Jakub Jałowiczor