Na początek trochę statystyk: najlepszą szkołą wyższą na świecie jest Kalifornijski Instytut Technologiczny. Później mamy uniwersytet Harvarda, Stanford, Instytut Technologii w Massachusetts, Oxford, Cambridge. Polskie UW czy UJ są w rankingu na miejscach w czwartej setce! Ubolewać tylko można i jak najszybciej wysyłać nasze dzieci na kształcenie do USA.

 

Czym tłumaczą polscy eksperci od edukacji obecną (i wieczną jak na razie) porażkę naszych uczelni wyższych? Oczywiście brakiem środków materialnych, co już zaczyna być najgłupszą odpowiedzią polskiej branży edukacyjnej. - To, brutalnie mówiąc, też kwestia pieniędzy. Przecież ilość pieniędzy, która u nas idzie na naukę u nas, a ta która idzie na naukę w Japonii, w Stanach czy gdziejś indziej jest nieporównywalna. Nie da się z syrenki zrobić mercedesa. Nie ma cudów - mówi prof. Wojciech Nowak prorektor Collegium Medicum UJ dla tvn24. Ot, i mamy odpowiedź na pytanie. Szkoda Panie profesorze, że w pierwszej setce są uczelnie które mają mniejszy budżet niż UJ, np. Utrecht University czy McMaster University.

 

Czym się różnią te uczelnie z pierwszej setki od naszych? Dwiema sprawami: stypendia oraz tzw. program study and work czyli studiuj i pracuj, ale nie jak na studiach zaocznych w polskiej rzeczywistości. I oczywiście chodzi również o profesorów, których obdarza się nie tylko dobrym honorarium za wykonane zajęcia, ale daje im się prawdziwą wolność jeśli chodzi o prowadzenie zajęć (bez wciskania się w ich program nauczania, byle tylko respektował daną idee uczelni).

 

Radość życia studenta który ma do czynienia z normalną uczelnią, którą pokocha i odda za nią swe życie (w sensie metaforycznym) jest wyznacznikiem sukcesu uczelni. Nasza polska realność jest zgoła inna: chodzi tylko o papier magistra, oraz o to by zapełnić jakiś wydział maksymalną ilością studentów. A formacja? Jaka formacja - odpowiedzą wszyscy chórem.

 

Z Unii Europejskiej z roku na rok płynie coraz więcej pieniędzy na rozwój uczelni wyższych w Polsce. Co robi się z tych datków europejskich? No nic się nie robi - brak infrastruktury badawczej, brak systemu stypendialnego dla młodych. Przyczyna takiego marnotrawienia środków materialnych? Przepisy, przepisy i jeszcze raz przepisy. - Na poziomie bardzo ogólnego prawa nie ma ograniczeń w takim łączeniu, ale jak dochodzimy do szczegółów np. tego, z jakich źródeł mają być finansowane instytucje, jak wyglądają przepisy nabywania kolejnych stopni, to okazuje się, że jest to uregulowane w inny sposób dla różnego typu uczelni i trudno znaleźć w praktycznych aspektach jeden wspólny język - zaznacza prof. Marcin Pałys, prorektor Uniwersytetu Warszawskiego dla tvn24.

 

Wszyscy mówią, że już za niedługo nastąpi reforma, zmiana. Cóż nam zostaje tylko pakować manatki i starać się o fundusze stypendialne za granicą. Po takiej edukacji na pewno wyrośnie pokolenie wybitnie wykształconych. U nas po każdym ukończeniu studiów przybywa bezrobotnych - taka nasza polska mentalność anty-wychowawcza.


philo