Radykalna feminista i uczona z Australii, Sheila Jeffreys, uważa, że transgender to już przeżytek. Przynosi ludziom same szkody, powodując cierpienie czy dyskomfort. A to wszystko dlatego, że jest oparte na złych przesłankach – na istnieniu dwóch płci.

Jeffreys, która wykłada politykę seksualną (sic) na uniwersytecie w Melbourne postuluje odejście od koncepcji dwóch płci. „Bez płci transpłciwość nie mogłaby istnieć. W chwili obecnej prawa transpłciowe… są szkodliwe dla równości kobiet” – napisała Jeffreys. „Radykalny feminizm uważa płeć za system klasyfikacji oparty na męskiej dominacji. To coś, co produkuje ‘pręty w klatce’, w której zamknięta jest kobieta w jej codziennym życiu” – kontynuuje Jeffreys.

„Żeńskie dzieci są identyfikowane biologicznie już przy urodzeniu. Są szufladkowane jako żeńska kasta płciowa, co warunkuje ich niższy status na całe życie” – twierdzi uczona. Dodaje, że na mocy ideologii transgender mężczyzna może stać się kobietą, kiedy tylko chce. Kobiety nie mają takiej możliwości i do roli kobiet są przymuszane ze względu na wygląd ich organów płciowych.

pac/lsn