- Mój pontyfikat będzie krótki. Nie potrwa dłużej niż dwa, trzy lata (…) Nawet jeśli nie spodoba się to teologom, musimy się przyzwyczaić do papieży emerytów - powiedział Franciszek na pokładzie samolotu na trasie Korea-Rzym. A ja, choć nie jestem teologiem, to jakoś nie mogę się z tym pogodzić. I to z wielu, emocjonalnych, ale także teologicznych powodów.

Najważniejsze jest dla mnie to, że papież jest dla mnie Ojcem Świętym, a ojciec nie abdykuje, nie podaje się do dymisji, nie rezygnuje. Ojcem się jest w dobrym i złym czasie, gdy mamy siłę i gdy jej nie mamy, gdy jesteśmy zdrowi i gdy zdrowia nie staje. Oczywiście różny jest sposób realizowania tego ojcostwa. Inne jest ono, gdy jesteśmy młodzi, a inne gdy starsi. Ale zawsze jest ono tym samym ojcostwem. I dotyczy to zarówno ojcostwa naturalnego jak i duchowego. Nie widzę więc powodu, by ojciec rezygnował, by wprowadzać kadencyjne ojcostwo. Do emerytury, a potem szlus niech się dzieci troszczą o siebie same. To zwyczajnie tak nie działa. Ani w świecie natury, ani w świecie ducha.

A do tego warto też przypomnieć, że rolą papieża nie jest tylko zarządzanie, decydowanie, ale przede wszystkim bycie z nami i świadectwo. A do bycia świadkiem nie trzeba być zdrowym i silnym. Św. Jan Paweł II był tego najmocniejszym przykładem. I choć oczywiście prawnie nie ma nic skandalicznego w zapowiedziach abdykacji, i choć Kościół poradzi sobie z papieżami emerytami, to mnie jest zwyczajnie żal Tradycji dożywotniego papiestwa. Tradycji, która uświadamia, że bycie Ojcem świętym nie jest tylko funkcją, ale przede wszystkim Ojcostwem... A z niego nie da się zrezygnować. Każdy ojciec wie, że ojcostwo się zmienia, ale się nie kończy, i że nie da się przejść na emeryturę od własnych dzieci. I takiego świadectwa potrzebujemy też od Ojca Świętego.

I jeszcze jedno: kadencyjność jest z ducha tego świata, sprowadza biskupstwo, papiestwo do wymiaru szefowania instytucji, a ogranicza jej wymiar mistyczny. I dlatego mam nadzieję, że nie będą musiał przyzwyczajać się do papieży emerytów.

Tomasz P. Terlikowski