80 lat temu, w nocy z 12 na 13 lipca 1936 r. w Madrycie oddział "republikańskich" policjantów i bojówkarzy wyprowadził z domu i zamordował przywódcę prawicowej opozycji Calvo Sotelo

Było to wydarzenie bez precedensu w historii parlamentaryzmu i najbardziej jaskrawy przejaw reguł według których funkcjonowała hiszpańska tzw. II Republika po tym, jak w wyborach 16 lutego 1936 r. zwyciężył Front Ludowy, sojusz partii lewicowych i (z nazwy) republikańskich,  przenikniętych w znacznym stopniu przez masonerię. Dla premiera Azanii i wspierającej go koalicji idee "republikańskie" oznaczały pozbawienie praw katolików, w tym prawa do wychowania dzieci zgodnie z własną wiarą i poglądami.  Dlatego jednym z głównych jego celów, podobnie jak za pierwszych jego rządów w latach 1931-33 była likwidacja katolickich szkół. Choć nie używano tego pojęcia, ówczesna "światopoglądowa neutralność" polegała tak jak obecnie na wszechstronnym poparciu dla idei, organizacji i rozwiązań lewicowych i prześladowaniu idei  nie lewicowych, tyle że w bardziej bezpośredniej i drastycznej formie.

W kraju panowała przemoc i bezprawie, którego drastycznym przejawem było m.in. coraz szersze wykorzystywanie partyjnych bojówek jako pomocniczych formacji policyjnych. Była to praktyka stosowana również w hitlerowskich Niemczech, gdzie nazistowskie bojówki również pełniły rolę policji pomocniczej (Hilfspolizei). Rolę prześladowanych Żydów wyznaczono w postępowej "Republice" politykom i osobom o poglądach prawicowych, katolikom, a przede wszystkim katolickiemu duchowieństwu i osobom konsekrowanym, które w z chwilą wybuchu wojny największym stopniu zostały poddane zwyrodniałej, okrutnej eksterminacji. W odróżnieniu od hitlerowskich Niemiec, w Hiszpanii owa prześladowana strona dysponowała jednak zasobami sił, które umożliwiły skuteczny sprzeciw.

"Republikański" terror

Zanim to nastąpiło, w ciągu pięciu miesięcy rządów Frontu Ludowego trwał permanentnie stan zawieszenia praw obywatelskich. Rząd rozwiązał połowę rad municypalnych przywracając przedstawicieli lewicy, których pozbawiono mandatów za udział w zbrojnej rebelii z października 1934 roku. Niezależnie od tego socjaliści przemocą przejmowali niektóre władze lokalne, np. w prowincji Grenada, co przypominało poczynania faszystów w północnych Włoszech w latach 1921-22.

W ramach otwarcie deklarowanego, stopniowo i nieubłaganie realizowanego dążenia do rewolucyjnej dyktatury, urzędnicy państwowi i municypalni bezprawnie i na różne sposoby konfiskowali własność prywatną. Często było to po prostu legalizowanie post factum rewolucyjnych przejęć dokonywanych przez lewicowych aktywistów. Lewicowe związki zawodowe narzucały siłą obowiązkowe zatrudnienie na własnych warunkach nie tylko firmom, co doprowadzało je do bankructwa, ale i osobom prywatnym, co prowadziło do tak kuriozalnych sytuacji jak przymuszanie właścicieli prywatnych samochodów do zatrudnienia kierowcy, albo właściciela przydomowego ogródka do zatrudnienia ogrodnika. Równocześnie owe lewicowe związki doprowadzały do usunięcia z pracy członków związków katolickich, co często skutkowało upadkiem mniejszych takich związków. W czerwcu, w ramach zaostrzającej się polityki rządu, główna siedziba katolickich związków zawodowych została zamknięta przez państwo wraz innymi prawicowymi organizacjami, inicjatywami i lokalami. W rolnictwie, wymuszone, często podwojone z roku na rok stawki prowadziły do nieopłacalności zbiorów, pozostawienia ziemi odłogiem i porzucenia jaj przez właścicieli, którzy wyjeżdżali za granicę. Żeby to powstrzymać minister spraw wewnętrznych nakazał 22 maja zaostrzenie przepisów dotyczących wydawania paszportów.

 W coraz większym stopniu i na różne sposoby ograniczano prawa i uniemożliwiano działalność  opozycji. W przygotowaniu były ustawy, które ostatecznie miały zdelegalizować partie i organizacje prawicowe. Każdego miesiąca płonęły dziesiątki kościołów i miały miejsce dziesiątki mordów politycznych inicjowane przez bojówki lewicowe, na które w mniejszym wymiarze, choć często skutecznie odpowiadała faszystowska Falanga. Rząd aresztował jednak wyłącznie działaczy organizacji opozycyjnych i nie podejmował żadnych działań by ukrócić przemoc ze strony lewicy. Skalą nadużyć i przemocy ze strony samego państwa jak i wspierających je partii, ich działaczy i bojówek "Republika" prześcignęła niejedną dyktaturę i nie sposób jej tutaj w pełni opisać.

W stronę stalinizmu

"Republika" realizowała bolszewicki program i zmierzała do pełnego statusu republiki sowieckiej, bo w takim kierunku prowadzili ją jej przywódcy. Lewica Republikańska (nazwa partii) premiera, potem prezydenta Azanii działali pod dyktando socjalistów, którzy z kolei w uznając przewodnią rolę ZSRS pod dyktando Kominternu realizowali proces potrójnego zlewania się partii, młodzieżówek i związków zawodowych - socjalistycznych i komunistycznych, mimo że te drugie były wielokrotnie słabsze liczebnie. Od czasu zwycięstwa Frontu Ludowego rosły w "Republice" wpływy stalinowskich, sowieckich komunistów tak, że pod koniec wojny zupełnie ją zdominowali. Dopiero w przeddzień upadku "Republiki", kiedy już nie było czego bronić odebrał im władzę płk Casado, już tylko po to, by "Republikę" poddali generałowi Franco Hiszpanie, a nie sowieccy agenci.

"Republikańska" procedura

Właśnie w ramach kontynuowania tej spirali przemocy i zemsty doszło do zabójstwa Calvo Sotelo. 12 lipca około godz. 10 wieczorem, w odpowiedzi na wcześniejszy mord na swoim towarzyszu Falanga zastrzeliła funkcjonariusza Gwardii Szturmowej (jednej z formacji policyjnych). Jego żądni zemsty koledzy udali się do ministerstwa spraw wewnętrznych ze sporządzoną przez siebie listą prawicowych działaczy do aresztowania. Znajomy podsekretarz stanu zaprowadził ich do samego ministra, który (niewykluczone, że pod naciskiem i niezbyt chętnie) zaaprobował przygotowaną listę i nieformalny tryb aresztowania. W sąsiadujących z ministerstwem koszarach dokooptowali sobie kompanów tak, że w kilkunastoosobowej grupie byli funkcjonariusze dwóch formacji policyjnych, tj. Gwardii Szturmowej i Gwardii Cywilnej oraz socjalistycznej i komunistycznej milicji. Około drugiej w nocy, w cywilnych ubraniach wyjechali ciężarówką na miasto. Sposób załatwienia sprawy w ministerstwie, obecność w koszarach i uznaniowe dobranie składu owej "einsatzgruppe" same w sobie pokazują charakter i sposób funkcjonowania "Republiki".

Spośród przywódców prawicy, których "republikańscy bojownicy" chcieli odwiedzić, w domu, około trzeciej nad ranem zastali jedynie Calvo Sotelo, który był na liście jako trzeci. Choć miał immunitet  parlamentarzysty, jednak napastnicy, wykorzystując "autorytet" policji, pod groźbą użycia przemocy wyprowadzili go z domu. Sprzeczne relacje mówią, że Calvo Sotelo został zastrzelony strzałem w tył głowy przy wsiadaniu do samochodu, bądź po przejechaniu kilku przecznic. W jednej wersji strzelał któryś z gwardzistów, w innej -  zwerbowany do socjalistycznych bojówek zwykły bandzior Luis Cuenca.

[koniec_strony]

Bestie zrodzone przez "Republikę"

Zabójstwo Calvo Sotelo przesądziło o wybuchu wojny domowej, bo choć nie-lewicowi wojskowi przygotowywali spisek od miesięcy, to długi czas nie było oczywiste czy, kiedy i pod jakim przywództwem wybuchnie bunt w armii, który przerodził się w zbrojne powstanie przeciw "Republice". Niewykluczone, że mord ten przechylił znacząco szalę  poparcia społecznego dla tego powstania.

Należy koniecznie pamiętać o tym, że przemoc i okrucieństwo, które na pełną skalę wyzwoliła wojna miały swoje źródło w programowej przemocy lewicowych, socjalistycznych, anarchistycznych i komunistycznych "republikanów", zoologicznie antykatolickich i zapatrzonych w przykład bolszewickiej rewolucji. Trzeba też pamiętać o tym, że II "Republika" powstała po upadku monarchii, której schyłek upłynął pod znakiem siedmioletnich rządów dyktatora Miguela Primo de Rivery.  Doszedł on do władzy bezkrwawo, bezkrwawo rządził i bezkrwawo ustąpił, starając się wprowadzić gospodarcze i społeczne reformy, także we współpracy z lewicowymi partiami i związkami zawodowymi. U zarania "Republiki", miesiąc po ucieczce króla w ciągu dwóch dni podpalono 100 kościołów.

 Tymczasem do dziś, także w polskich szkołach i wydawanych w Polsce książkach można napotkać idealizowany, zakłamany obraz szlachetnej Republiki zabitej przez niegodziwego, okrutnego dyktatora, generała Franco. Osądzając bezwzględność, którą często, choć nie zawsze okazywał, w tym wyroki śmierci wydawane w trakcie wojny i po niej, trzeba pamiętać że musiał powstrzymać dziesiątki tysięcy rządnych zemsty i krwi bestii, które na masową skalę obudziła w ludziach "Republika". Jak bowiem inaczej nazwać tłumy z upodobaniem zadające najwymyślniejsze tortury, jak ćwiartowanie żywcem najrozmaitszymi narzędziami tylko za to, że ktoś był katolikiem lub duchownym? Rozbudzenie tej bestii było jednym z najbardziej spektakularnych "sukcesów" "Republiki".

Te obudzone w ludziach bestie rządzę krwi i zemsty mogły w sobie długo tłumić i wyzwolić na nowo po wielu latach. Dziesiątki lat pokoju, które nastąpiły po upadku "Republiki" byłyby niemożliwe, gdyby te "republikańskie" bestie mogły nadal po Hiszpanii grasować, dokarmiane aż po dziś dzień przekonaniem, że walczą w szlachetnej sprawie. Czy dałoby się nad nimi zapanować "w białych rękawiczkach",  "nie brudząc sobie rąk"? Kogo należy surowiej oceniać, czy tych którzy owe bestie obudzili i wykarmili, jak Manuel Azania, czy tych, którzy musieli potem nad nimi zapanować,  jak Franco? Oceniając wojenne i powojenne represje, w których Franco łatwo ustawia się jako chłopca do bicia, trzeba mieć to na uwadze. Jakby to ponuro nie brzmiało, siła i determinacja generała Franco zatrzymała owe "republikańskie" bestie na uwięzi, za granicą, albo w grobach... Dziesiątki lat pokoju kosztem "republikańskiej" "wolności" Hiszpania zawdzięcza generałowi Franco.

Grzegorz Strzemecki