Portal Fronda.pl: Jan Dworak nałożył na Fundację „Lux Veritatis” 50 tys. złotych kary za propagowanie działań sprzecznych z prawem. Telewizja redemptorystów z Torunia miała rzekomo pochwalać spalenie tęczy na pl. Zbawiciela. Dla Ojca zrozumiała jest ta kara?

O. Dariusz Kowalczyk SJ: To kolejny przykład czegoś, co można by nazwać uleganiem homoseksualnemu zamordyzmowi. Ów homo-terroryzm polega na wytwarzaniu atmosfery, zmienianiu prawa, tworzeniu precedensów, by każda normalna krytyka ideologii homoseksualnej została napiętnowana medialnie, a jeśli się da, to także prawnie. Tęcza na Placu Zbawiciela jest niewątpliwie symbolem LGTBQ, czyli różnych zachowań, które dawniej nazywano powszechnie zboczeniami. Kara nałożona przez Dworaka staje się jeszcze bardziej absurdalna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że taki na przykład Nergal, który darł Biblię i wrzeszczał „Żryjcie to g…”, nie tylko że nie został ukarany, ale robił w telewizji za autorytet. Zupełnie kuriozalne jest uzasadnienie, jakie przedstawiła KRRiT. Czytamy w nim m.in.: „pokazanie przez Telewizję Trwam płonącej Tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie w trakcie relacji z Marszu Niepodległości w Warszawie w powiązaniu z komentarzami, które towarzyszyły temu obrazowi, mogło wywołać wrażenie aprobowania takich zachowań zarówno przez prowadzącego audycję jak i jego gościa”. To ma być prawo? Płacić 50 tys., bo Dworak i jemu podobni mogli odnieść wrażenie… Krytykowanie ideologicznej i brzydkiej tęczy na Placu Zbawiciela, czy też nawet wyrażanie zrozumienia dla uczuć tych, którzy ją próbowali spalić, nie jest żadnym nawoływaniem do łamania prawa, tym bardziej, że tęcza już się paliła. W wolnym kraju powinna być też jak najbardziej dopuszczalna opinia, że podpalenie tęczy jest porównywalne z oblewaniem farbą pomników Lenina za komuny. Wtedy obowiązujący był szacunek dla marksizmu-leninizmu, a teraz obowiązkowo trzeba zachwycać się ideologią LGTBQ.

Czy w Ojca opinii widać tu niebezpieczny precedens? Bo przecież zaraz się okaże, że w ogóle nie można skrytykować tęczy na pl. Zbawiciela, bo to będzie nawoływanie do przestępstwa?

Taka jest właśnie długofalowa strategia środowisk LGTBQ. Tworzyć precedensy, aby uniemożliwić jakąkolwiek krytykę ideologii i zachowań dawniej określanych jako zboczenia. Oczywiście Dworak pewno by powiedział, że tu nie chodzi o homoseksualizm, ale o poszanowanie prawa. Jasne, nie wolno podpalać rzeczy, które legalnie ktoś postawił. Tyle że TV Trwam niczego nie podpaliła i nikogo do podpalenia nie namawiała. A nawet gdyby ktoś wyraził osobistą satysfakcję, że homoseksualne brzydactwo podpalono, to nie jest to jeszcze przekroczenie prawa. Sadzę, że w ukaraniu TV Trwam nie chodzi o prawo, na przykład o poszanowanie własności, ale o zastraszanie tych, którzy nie zgadzają się na szerzenie homoseksualnej ideologii. Jaki jest kres tego szaleństwa? Właściwie kresu nie ma. Środowiska LGTBQ będą szły coraz dalej stosując metodę „znikającego horyzontu”. Być może w przyszłości ksiądz w kościele nie będzie mógł mówić o grzechu sodomii, a Biblia zostanie ocenzurowana z „homofobicznych” fragmentów.

Czy widzi Ojciec pewną nierówność w traktowaniu niektórych symboli? Bo tęczy krytykować nie można, ale już symbolika związana z chrześcijaństwem zdaje się przeszkadzać.

Jeśli chodzi o promowanie zboczeń, to mówi się o tym, że trzeba być otwartym, tolerancyjnym, nowoczesnym, że nie wolno bać się inności. W przypadku symboli chrześcijańskich ci sami ludzie będą używać innej retoryki, a mianowicie takiej, że nie można innym narzucać poglądów, że symbole chrześcijańskie mogą kogoś urazić itp. W niektórych krajach dochodzi do tego, że symbole gejowskie mają się cieszyć powszechnym szacunkiem, a taka np. niewinna choinka bożonarodzeniowa ma być wyrzucona z przestrzeni publicznej, bo przecież mogłaby jakiegoś niechrześcijanina urazić. Takie rozumowanie, to oczywiście absurd, ale jest to absurd, który zatruł wiele umysłów, w tym niestety osób, które mówią, że są katolikami.

Rozm. Marta Brzezińska-Waleszczyk