Na Placu Zamkowym w Warszawie muzułmanie rozdawali dziś ulotki. Członkowie tak zwanej „Mission Dawah” próbowali przekonywać Polaków do wiary w fałszywe przesłanie Koranu. Według ich własnych słów, zainteresowanych było wielu. I nie mamy powodów w to wątpić.

Członkowie „Zespołu Dawah”, którzy przyjechali do Polski z Wielkiej Brytanii, oczywiście nie mówili ani słowa o dżihadzie, mordowaniu niewiernych ani zniewalaniu kobiet. Akcentowali wyłącznie przesłanie miłości i tolerancji dla innych religii. Czy można im wierzyć i należy całą inicjatywę postrzegać wyłącznie w kategoriach religijnych, nie sposób ocenić. Czas pokaże, czy Polska stanie się dogodnym miejscem do działań dla politycznych radykałów, którzy, jak ich koledzy z Niemiec, będą wysyłać naszych rodaków do Syrii i Iraku, by obcięli trochę chrześcijańskich głów.

Jest jednak pewne, że muzułmańscy prozelici trafią na podatny grunt. Choć formalnie większość Polaków to katolicy, to dobrze wiemy, ile tak naprawdę osób uczęszcza regularnie na Mszę świętą. To 40 proc. W życiu reszty Bóg jest obecny tylko częściowo, nie ma Go wcale, albo zastępują go chore współczesne ideologie czy pogańskie przesądy.

Tak czy inaczej – wszyscy szukają Boga. Niestety, dzięki skutecznej działalności najpierw komunistów, a w wolnej już Polsce ich ideologicznych spadkobierców, mnóstwo ludzi jest w skrajny sposób zrażonych do Kościoła. Jak pokazał niedawny raport Papieskiego Stowarzyszenia „Pomoc Kościołowi w potrzebie”, wroga chrześcijaństwu propaganda liberalnych mediów w rodzaju „Newsweeka” czy nihilistycznego „NIE” robi swoje. Rozkwit rozmaitych sekt, wzrost wiary w takie zabobony jak wróżbiarstwo, kabała czy spirytyzm to powszechnie znany fakt. Ludzie szukają więc Boga, tylko prowadzeni przez modernistyczną i zrodzoną przez bunt wobec Chrystusa ideologię – trafią w ręce diabła.

Muzułmanie, niezależnie od swoich intencji, mają więc szanse na pewne powodzenie. Wspólnota radykalnych salafitów w Niemczech dzięki zgodnemu z prawem i pozornie niegroźnemu rozdawaniu ulotek oraz egzemplarzy Koranu rośnie w siłę, tworząc środowisko podatne na skrajną radykalizację i fanatyczne prądy. Kilkaset dobrze zorganizowanych osób wystarczy, by doprowadzić w Polsce do krwawych zamachów – jak pokazuje wczorajszy przykład Australii wystarczy przecież jeden tylko człowiek.

Czy mamy bać się muzułmanów, którzy nawracają na polskich ulicach? Nie. Zamiast tego bierzmy z nich przykład i prowadźmy walkę z kłamstwem lewicowej ideologii, próbującej w bezczelny sposób zafałszować prawdę o Kościele świętym. Tak, jak zachęca nas do tego bezustannie papież Franciszek, nawracajmy wszystkich „letnich” katolików, którzy są o krok od apostazji, formalnej czy nie. Jeżeli Polska zachowa swoją katolicką tożsamość, nie będziemy musieli się obawiać ani żadnych pogan, ani ateistycznej dyktatury.

Krok pierwszy: odsunąć od władzy ekipę, która w żałośnie bierny sposób pozwala, by Polskę niszczyło kłamstwo relatywizmu.

Paweł Chmielewski