Portal Fronda.pl: Kard. Francis Arinze stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że nawet dziecko wie, iż polityk, który głosuje za aborcją nie może przystępować do Komunii świętej. Taka konstatacja zdaje się jednak sprawiać wiele problemów, także polskim parlamentarzystom. Skąd taka niemożność do stanięcia w prawdzie o samym sobie?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Sądzę, że w podejściu do Komunii świętej dominuje nade wszystko sposób rozumienia polityki przez współczesnych polityków. Jest to rozumienie czysto makiawelistyczne, w którym politykę definiuje się jako technikę sprawowania władzy, gdzie cel uświęca środki. Każdy środek, służący do zdobycia jakiegoś celu jest tu dobry. Dlatego dochodzi do instrumentalnego traktowania również tego, co najświętsze. Politykom chodzi o poklask, zdobycie popularności, pozyskanie elektoratu – to jest kluczowy powód. Efekty widać bardzo konkretnie na przykładzie polskich polityków, którzy potrafią zawierać ślub kościelny przed wyborami, organizować w odpowiednim czasie rekolekcje dla swojego ugrupowania politycznego, a krótko po wygranych kolejnych wyborach deklarować, że nie będzie się klękać przed żadnym księdzem, biskupem, Panem Bogiem i Kościołem.

Czy ci politycy mają świadomość tego, że ich postępowanie jest niemoralne?

Sprawą, wewnętrzną a zarazem bardziej ogólną jest tu kwestia ignorancji zawinionej. Trzeba jasno powiedzieć, jak zresztą wspomniał kard. Arinze, że takie kwestie odczytywane są na poziomie podstawowego prawego sumienia nawet przez dziecko. Jeśli ktoś takich rzeczy nie uznaje, to wynika to z ignorancji zawinionej, która powoduje zwiększenie odpowiedzialności moralnej. To także kwestia bardzo specyficznie rozumianego sumienia, które – jak mówił kard. Ratzinger – zamiast być anamnezą, przypomnieniem pierwotnego dobra, staje się amnezją, zapomnieniem pierwotnego dobra. Przy czym, proces zapomnienia jest także procesem zawinionym, bo dochodzi do świadomego wypierania z pamięci tego, co jest dobrem, a co złem, tego co jest świętością, a co grzechem. To także powoduje zwiększenie odpowiedzialności moralnej. Jest rzeczą ogromnie bulwersującą dla tzw. przeciętnych wiernych, czyli ludzi, którzy chcą przeżywać swoją przestrzeń życia religijnego w sposób właściwy, że w przestrzeń tą wkraczają ludzie, którzy traktują ją w sposób instrumentalny i niegodny. Niestety, także kanonizacja Jana Pawła II była momentem, podczas którego dały się zauważyć działania niegodne, uwłaczające świętości.

[koniec_strony]

A co z biskupami i księżmi, którzy udzielają takim politykom Komunii świętej, choć doskonale zdają sobie sprawę z tego, jakie są poglądy i wyniki głosowań danego posła. Rozumiem, że zachodzi tu pewna trudność, bo duchowny może nie wiedzieć, czy parlamentarzysta przed chwilą nie przystąpił do sakramentu pokuty. Jak rozstrzygać ten problem?

To oczywiście bardzo trudna kwestia. Myślę, że jakimś rozwiązaniem mogłoby być wysyłanie przez hierarchów kościelnych do każdego z parlamentarzystów i polityków, widocznych osób życia publicznego, z rządu i parlamentu, którzy deklarują się jako katolicy, indywidualnych listów z przypomnieniem prostych zasad.

Jakie zasady miałyby być przypominane?

Brak wyznawania prawd wiary czy prawd moralnych powoduje wyłączenie ze wspólnoty Kościoła. Osoby, które wbrew temu wyłączeniu przystępują do Komunii, zaciągają na siebie dużą odpowiedzialność moralną. Sądzę, że potrzeba tu nie tylko zbiorowych pouczeń, ale właśnie indywidualnych, które sprawiałyby, że dany biskup czy kapłan nie będzie ponosił odpowiedzialności za udzielenie Komunii świętej. Mielibyśmy do czynienia z sytuacją bardzo jednoznaczną, w której dany polityk sam nakłada na siebie odpowiedzialność za popełniony czyn. Można teoretycznie przypuszczać, że dany polityk nie uzna tych wskazań, dyrektyw... Sądzę jednak, że do każdego z przedstawicieli życia politycznego (parlamentarzystów, członków rządu) powinno być skierowane pouczenie, które jednoznacznie nakładałoby na nich odpowiedzialność za podejmowane działania.

Spotkał się Ksiądz z sytuacją, w której wierni wyrzucali duchownemu, że udziela Komunii świętej osobie, która nie jest tego godna?

Spotkałem się z taką sytuacją, w której jeden z wiernych wyłożył biskupowi problem, o którym rozmawiamy. Hierarcha odpowiedział temu człowiekowi, że jeśli o tym wie, to jego obowiązkiem jest zwrócenie się bezpośrednio do polityka, który przystępuje do Komunii. Nie chodzi o to, by wzajemnie wypominać sobie, co i kto powinien zrobić. Jako księża mówimy, że ludzie, wiedząc o danej sytuacji, powinni pouczać, napominać polityków, a osoby świeckie mogą przecież pouczać kapłanów. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem byłyby wspomniane indywidualne listy od hierarchów Kościoła do polityków, zajmujących eksponowane stanowiska publiczne. Chodzi o osoby powszechnie znane w danej społeczności, czyli także burmistrza, wójta, prezydenta miasta. Osoby na eksponowanych stanowiskach są powszechnie znane, przez co mogą wywołać najwięcej zgorszeń. Takim zgorszeniem jest na pewno widok kogoś z ministrów czy parlamentarzystów, przyjmujących Komunię, kiedy dzień wcześniej ukazały się wyniki głosowania, świadczące o tym, że dana osoba głosowała na przykład za aborcją, in vitro czy związkami homoseksualnymi. To budzi słuszne, uzasadnione zgorszenie.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk