Portal Fronda.pl: Dziś obchodzimy w Polsce dzień modlitw w intencji chrześcijan prześladowanych na Bliskim Wschodzie. W mediach jednak rzadko przebijają się newsy na temat tego, co dzieje się w Syrii czy Iraku. Czy nie jest trochę tak, że te prześladowania wydają nam się jakoś bardzo odległe, więc są poza obszarem naszych zainteresowań? Gdzieś się dzieje źle, ale nas to nie dotyczy…

Ks. Łukasz Kachnowicz: Jest takie powiedzenie, że syty głodnego nie zrozumie. Myślę, że podobnie może być z nami, chrześcijanami z Europy, którzy w żadnej mierze nie doświadczamy tego, czego doświadczają nasi bracia na przykład w Syrii, czy innych miejscach świata. Ciężko jest poczuć tragizm sytuacji chrześcijan w Syrii. Tym bardziej, że nasza kultura stała się konsumpcyjna, a nie humanitarna. Coraz bardziej dla Europejczyka liczy się on sam, obchodzą nas nasze własne sprawy, dbamy o swój interes. Po prostu stajemy się egoistami i egocentrykami, którzy nie dopuszczają do siebie problemu cierpienia innych ludzi. To dotyczy także chrześcijan. I to pokazuje, jak bardzo potrzeba nam wołać o Ducha Świętego, żeby odnowił w nas ducha chrześcijańskiego, ducha braterstwa, miłości bliźniego, solidarności.

Ks. Rafał Cyfka z PKWP ostrzegał w rozmowie z naszym portalem: „Będziemy mieli w Europie to, co dzieje się w Syrii”. A z drugiej strony, przypominam sobie artykuł ks. Adama Bonieckiego z "TP", który pisał, że jeśli komuś wydaje się, że chrześcijanie w Europie są prześladowani, to chyba nie wie, jak sytuacja wygląda na Bliskim Wschodzie. A jednak... I w Polsce zdarza się, że chrześcijanie czują się dyskryminowani, szykanowani, zwalniani z pracy za swoje przywiązanie do katolickich wartości. Jak Ksiądz patrzy na ten problem?

Czy my jesteśmy prześladowani w Polsce, czy Europie… Na pewno nie da się tego zestawić z tym, czego doświadczają nasi bracia na Bliskim Wschodzie czy w innych rejonach świata. Nawet teraz, kiedy Ty mnie pytasz o prześladowania, ja Ci odpowiadam, ale siedzimy sobie przed komputerami, pijemy kawę, dookoła spokój. Choć trzeba mieć świadomość, że nawet w pewnej typologii prześladowań, którą posługują się w swoich badaniach organizacje zajmujące się prześladowaniami chrześcijan, występują różne poziomy i typy prześladowań. Nie zawsze to oznacza zagrożenie życia. To także wykluczenie z powody wiary, szykanowanie, itp. Ale to jest wpisane w życie Kościoła już od czasów Ewangelii. Przecież Jezus powiedział, że Jego uczniowie będą doświadczać nieprzyjemności, krzyża z powodu Ewangelii, bo nigdy nie będą pupilkami świata. Więc można powiedzieć, że Kościół z natury jest wezwany do bycia gotowym na prześladowania, także w Polsce. Ale nie wolno nam w Polsce wykorzystywać tego, żeby nad sobą ubolewać i robić z siebie ofiary. Bo przecież jednocześnie na przykład są przyznawane dofinansowania na działalność Kościoła, jakieś pieniądze na świątynie. Podczas, gdy tam na Bliskim Wschodzie ludzie są wysadzani w powietrze w świątyniach. Jest różnica i to znacząca.

Modlitwa to na pewno bardzo dużo, ale co jeszcze można zrobić, aby pomóc prześladowanym? Obawiam się, że to będzie trochę tak, że jutro pomodlimy się za prześladowanych chrześcijan, a po jutrze już o wszystkim zapomnimy...

Święta, święta i po świętach... Faktycznie to powiedzenie może tak samo sprawdzić się w przypadku Dnia Modlitw za Prześladowanych Chrześcijan. Osobiście jestem fanem mediów społecznościowych i wiem, że tutaj mamy ogromną możliwość, by mówić ludziom o naszych prześladowanych braciach. To naprawdę jest potężne medium do wykorzystania. Myślę, że może same parafie powinny przyłożyć się do tego tematu. Nawet taki dzień oficjalnie wyznaczony nie jest podejmowany jakoś mocno we wszystkich parafiach. Może powinniśmy co jakiś czas zrobić wystawę, pokazać naszym wiernym ich braci z Syrii, Korei Płn., Nigerii, Sudanu... Na pewno powinniśmy mieć otwarte nie tylko serca, ale i portfele. Bo ci ludzie po prostu potrzebują takiej konkretnej, materialnej pomocy. Oni tracą wszystko, dobytek, bliskich i najzwyczajniej w świecie ktoś musi przyjść im z pomocą. A kto to ma zrobić, jeśli nie my, ich bracia chrześcijanie? Niestety Kościół w Europie także stał się egocentryczny: zarówno duchowni, jak i świeccy. Zajmujemy się sobą, swoimi sprawami. No może w modlitwie wiernych uwzględnimy prześladowanych chrześcijan, ale to za mało. My musimy przede wszystkim obudzić w sobie wrażliwość, o której mówi św. Paweł: „Radujcie się z tymi, którzy się cieszą i płaczcie z tymi, którzy się smucą”. Czy naprawdę tak wiele kosztuje nas wklejenie linku na Facebook, wpłacenie 2,5 czy 10zł na pomoc, zorganizowanie czegoś w parafii?

Rozm. MaR

*dołącz do akcji "Światło solidarności z chrześcijanami w Iraku, Syrii i na Bliskim Wschodzie TUTAJ