Obecnie kary cielesne oraz te oparte na poczuciu wstydu zostały odesłane do lamusa. Uznano je za nielicujące z godnością człowieka i nowoczesnym obrazem systemu penitencjarno – resocjalizacyjnego. Przez całe wieki pełniły jednak doskonale swoją funkcję. Czy więc słusznie z nich zrezygnowano, skoro doskonale służyły porządkowi publicznemu i moralności? Można wręcz powiedzieć, że solidne, dobrze przemyślane lanie (nie katowanie – to dwie różne rzeczy) niejednego uratowało od demoralizacji i kompletnego upadku a nie słychać żeby komuś w tej kwestii (i jakiejkolwiek innej) zaszkodziły. Są to też kary mało kosztowne, łatwe do wykonania a także możliwe do natychmiastowego zastosowania co wzmacnia bardzo ważną cechę wychowawczą kary jaką jest nieuchronność i natychmiastowość.

 

Czy faktycznie kary polegające na kilku uderzeniach giętkim (a więc nie kaleczącym) narzędziem w bezpieczne miejsce (zostało ono zdefiniowane i wypróbowane wiele wieków temu a doświadczenie naszych przodków doskonale potwierdziło zdatnosć rzeczonego miejsca do tego celu) są nieludzkie? Czy zadawanie umiarkowanego bólu jest niehumanitarne?

 

Ból jest zjawiskiem naturalnym, pełniącym w przyrodzie przede wszystkim funkcję ostrzegawczą. Zwierzęce matki zadając umiarkowany, kontrolowany ból swojemu potomstwu uczą je właściwych zachowań. Zadając ból zwierzęta utrzymują również ład w stadzie i karzą (dla ich dobra) osobniki łamiące reguły. Przez całe wieki ludzie funkcjonowali w podobny sposób. Odpowiednio dawkowany ból pełnił funkcję kontrolną i karną. Ból, cierpienie przez wieki były akceptowane jako coś nieuniknionego. Obecnie to się zmieniło nie tylko dlatego, że pewne formy zjawiska bólu mogą (i powinny) być wyeliminowane lub kontrolowane. Dzisiejsza cywilizacja ma tendencję do unikania cierpienia, zwłaszcza fizycznego, za wszelką cenę. Jest ono utożsamiane ze złem i między innymi z tego powodu kary cielesne uznano za niedopuszczalne. Prawda jest jednak taka, że znaczna część świata (nie tylko islamski krąg kulturowy) w rzeczywistości nie tylko toleruje to zjawisko ale wręcz uważa je za coś naturalnego i niezbędnego. Przekonanie o niewłaściwości kar cielesnych to pomysł postoświeceniowej, zlaicyzowanej cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Co zwolennicy takiego podejścia proponują w zamian? Również nic nowego – pozbawienie lub ograniczenie wolności (często w bardzo dobrych warunkach – vide Norwegia), kary pieniężne czy prace społeczne. Sposoby proweniencji starożytnej, oczywiście również sprawdzone i przydatne, ale w pewnych przypadkach po prostu mało skuteczne, nieadekwatne lub nieekonomiczne.

 

Wróćmy do naszego młodzieńca, który uznał za zabawne zniszczenie fragmentu parku. Ponieważ ciężar gatunkowy przewinienia jest stosunkowo niewielki pozbawianie go wolności w jakiejkolwiek formie jest nieadekwatne, poza tym naraża go na kontakt z prawdziwymi kryminalistami lub młodymi ludźmi zdemoralizowanymi bardziej od niego. Oddanie pod nadzór rodzicom to żadna kara, skoro dotychczas nie zdołali nauczyć syna właściwego zachowania to nakaz sądu najprawdopodobniej tego nie zmieni. Dozór kuratora bywa czasami uciążliwy dla młodego człowieka, jednak najczęściej jest fikcją. Nałożenie grzywny to nie jest kara dla młodego człowieka, gdyż w tym wieku ludzie rzadko zarabiają, a więc nie jest to dla niego żadna dolegliwość, tę karę ponoszą rodzice. Sądowy nakaz naprawienia szkody jest oczywistością, ale nie jest to kara tylko zadośćuczynienie. Zatem w tego rodzaju przypadkach kara cielesna (albo oparta na wstydzie) jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Kilka uderzeń odpowiednim narzędziem w stosowne miejsce powoduje niemiła i bardzo wyraźną dolegliwość, która nie czyni trwałej krzywdy ale jest za to bardzo wymowna i zapada w pamięć. Daje też do zrozumienia, że winowajca przez to, że narozrabiał zasłużył na traktowanie jak dziecko a nie jak dojrzały, odpowiedzialny człowiek. Kara taka jest też tania, może być wymierzona szybko i skutecznie a w przypadku osób nieletnich można zresztą scedować jej wykonanie na rodziców w obecności przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości. Drobne wykroczenia takie jak zniszczenie mienia, zakłócanie porządku czy naruszanie moralności publicznej, zwłaszcza dokonywane przez ludzi młodych mogłyby być w ten sposób karane szybko i skutecznie.

 

Podobnie rzecz się ma z karami opartymi na poczuciu wstydu. Nasi przodkowie stosując na przykład wystawienie przy pręgierzu rozrabiaki czy zamknięcie w klatce lub dybach pyskatych przekupek doskonale potrafili oddziaływać społecznie na niesforne jednostki. Jaką szkodę przyniosłoby, gdyby na przykład dziewczynie, która chciała „uniknąć” zapłacenia za jakiś drobiazg w sklepie nakazać stanie pod tymże sklepem przez trzy popołudnia z tabliczką „w tym sklepie ukradłam towar za 100 zł”? Czy naklejka na samochodzie umieszczona w widocznym miejscu głosząca „wyprzedzałem na trzeciego” nie spowodowałaby zwiększenia bezpieczeństwa jazdy? Uważam, że jest to metoda, która dużo skuteczniej podziała na przyszłe zachowanie niepoprawnego łobuziaka czy osoby nieodpowiedzialnej niż zapłacona grzywna czy mandat.

Monika Nowak

 

Koleżanka wyżej pisze o ludziach młodych, wobec których kara ma mieć raczej charakter wychowawczy niż odstraszający. Ja poszedłbym dalej. Czy kara chłosty (oraz, oczywiście zasądzenie naprawienia szkód) wymierzana publicznie solidnie namoczonymi rózgami na goły zadek nie byłaby skutecznym sposobem walki ze stadionowymi chuliganami? Dziś sądy pakują ich do więzień, co nie jest dla większości żadną karą ale wręcz nobilitacją. Po wyjściu są traktowani jak bohaterowie, którzy stracili wolność bo w pierwszej linii walczyli za ukochany klub, zyskują w swoim środowisku niemalże status kombatanta. Gdyby na miejskim rynku zaświecili gołymi czterema literami po czym przez miesiąc musieli stać przy obiedzie (bo o siedzeniu nie mogłoby być, z wiadomych względów, mowy) dwa razy by się zastanowili, czy na pewno chcą konać i cierpieć katusze upokorzenia w imię klubowych barw.

 

Ale to nie wszystko. Ważną kwestią w naszych rozważaniach nad przywróceniem skutecznych choć potępianych przez „oświeconą” część społeczeństwa kar cielesnych jest określenie, kto tak naprawdę zostaje ukarany. Otóż w przypadku kary pozbawienia wolności konsekwencje ponosi nie tylko osadzony w mamrze przestępca, ale wszyscy uczciwie płacący podatki obywatele. Proszę nie kiwać ze zdziwieniem głowami, to przecież my wszyscy z naszej wyrywanej nam przymusem przez państwo krwawicy składamy się na utrzymanie więźniów, na zapewnienie im bezpieczeństwa i zapewnienie by pozostali odizolowani. Kara cielesna jest, poza jej walorami wychowawczymi, po prostu tańsza – o czym już wspomniała Monika powyżej – a jej konsekwencje ponosi wyłącznie skazany. Dość istotnym wymiarem publicznego wymierzania kary jest jej oddziaływanie na widzów, którzy mogą zawczasu zobaczyć co ich czeka w przypadku, gdyby sami chcieli pójść drogą występku. Mówiąc wprost ten sposób wymierzania kary jest nie tylko odpłatą za czyn sprzeczny z prawem ale ma również charakter zapobiegawczy.

 

Oczywiście niemożliwa jest całkowita rezygnacja z kar pozbawienia wolności, zdarzają się niestety pośród nas zatwardziali i całkowicie zdemoralizowani kryminaliści, których trzeba definitywnie odizolować od społeczeństwa. Koszty ich utrzymania też można zminimalizować, ot choćby poprzez przymus pracy w myśl zasady „kto nie pracuje ten nie je”, jednak to już temat na zupełnie nową opowieść...

Alexander Degrejt