To się nazywa akcja. Kilkaset osób, w tym większość homoseksualistów, spotkało się pod spaloną, brzydką tęczą na Placu Zbawiciela, by w ramach protestu przeciwko prawicowemu ekstremizmowi, publicznie się całować i przytulać.

Wszystkich zebranych motywowało nawołanie organizatorów akcji: "Wiek, rasa, orientacja, wyznanie nie mają znaczenia. Znaczenie ma to, że nie zgadzasz się na agresję i wandalizm, na nienawiść i tępą siłę, usprawiedliwiane politycznymi "wartościami". Poprzez okazanie sobie uczuć pokażmy, że jesteśmy odporni na podpalenia" – pisali w zapowiedzi imprezy jej organizatorzy.

W całej dzisiejszej popołudniowej akcji znalazł się jeden, ale to bardzo pozytywny akcent. Tramwaje, które normalnie kursują przez plac Zbawiciela, zostały skierowane na inne trasy. Ktoś wpadł na świetny pomysł, by nie gorszyć pasażerów komunikacji miejskiej, którzy mogli zostać narażeni na widok dwóch panów wymieniających ze sobą soki trawienne.

I to, by było na tyle akcji pt. "Niewzruszeni! Całujemy się pod tęczą".

Philo