'Opozycja totalna' i sympatyzujące z nią środowiska w obrzydliwy sposób żerują na ludzkiej tragedii. Chodzi o samopodpalenie mężczyzny przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. 54-latek miał przy sobie antyrządowe ulotki. 

Prawica dopatruje się w całej sprawie prowokacji, grupy sympatyzujące z opozycją zaczęły zbierać się w miejscu, gdzie doszło do przerażającego zdarzenia i palić tam znicze oraz składać kwiaty, mimo iż mężczyzna trafił do szpitala i nie ma żadnych informacji o jego śmierci. Radio RMF FM, a później portal Niezależna.pl, informowały, że człowiek, który podpalił się w centrum Warszawy leczył się psychiatrycznie. Niedawno jego rodzina zgłaszała zaginięcie w obawie przed samobójstwem. Nie przeszkadza to "obrońcom demokracji w Polsce" cieszyć się z pierwszego "męczennika". 

Redaktor naczelny "Polityki", Jacek Żakowski nazwał mężczyznę "zdesperowanym patriotą", ale to i tak nic przy wpisie, który "popełnił" na swoim blogu prof. Jan Hartman, zatytułowanym "Podziękowania dla samobójcy". 

"Jestem pod wielkim wrażeniem samospalenia starszego mężczyzny pod Pałacem Kultury. Nikt dotąd nie potraktował pisowskiej dewastacji naszej demokracji z taką powagą, śmiertelną powagą. Czy mężczyzna (nie znamy jeszcze, jego imienia i nazwiska, aczkolwiek wkrótce je pewnie poznamy) jest niezrównoważony psychicznie?"- zastanawia się niedoszły europoseł Twojego Ruchu. 

"Może i jest – każdy, kto decyduje się na tak desperacki czyn, jest tym samym jakoś zaburzony. Tylko co z tego? Może właśnie wykorzystał potencjał tkwiący w swoim stanie psychicznym w sposób niedostępny dla pozostałych? Może właśnie do tego służą „wariaci”, żeby robić rzeczy niezwykłe, szalone, a przecież ważne?"- Nie. Osoby zaburzone psychicznie przeżywają prawdziwe piekło. Krakowski etyk i filozof porównuje tę sytuację do samospalenia Ryszarda Siwca w 1968 r. Ciekawe, że Hartman naprawdę nie dostrzega różnicy. 

"Siwiec zapisał się w historii polskiego honoru. Nie wiem, czy mężczyzna spod Pałacu Kultury przeżyje, czy nie, lecz jeśli złoży ofiarę swego życia, by obudzić z letargu i samozadowolenia polskie społeczeństwo, z pewnością osiągnie wiele – zawstydzi nas, którzy nie zrobiliśmy nic albo prawie nic, żeby ratować zdobycze polskiej demokracji."- pisze profesor. W dalszej części wpisu atakuje również polityków opozycji za ich "bezradność, gnuśność i niewiarygodność". Szczególnie ciekawy jest kolejny fragment wpisu:

"Ta śmierć (pytacie, czy na nią czekam? I tak, i nie…) będzie (byłaby) w historii reżimu Kaczyńskiego cezurą."- czyli chory człowiek może umrzeć, byleby dowieść istnienia "reżimu Kaczyńskiego"? Coś takiego pisze wykładowca jednej z najlepszych polskich uczelni? 

Na końcu Hartman zamieścił fragment "pożegnalnego listu" mężczyzny, podkreślając, że przesłanie było "słuszne", zostało też napisane "logicznie i poprawnie", w sposób niepozostawiający wątpliwości, że "czyn ów był poprzedzony świadomą decyzją sprawnego intelektualnie, w pełni poczytalnego człowieka. Był czynem – co tu się krygować – męczeńskim."

"Nie interesuje mnie, jak najemni PR-owcy PiS będą „ogrywać” samospalenie mężczyzny. Mogą je lekceważyć, mogą obwinić „totalną opozycję” za sianie histerii, której skutkiem jest desperacki krok tego człowieka, mogą wreszcie sączyć przekaz na temat prawdziwych bądź zmyślonych zaburzeń psychicznych samobójcy."- pisze dalej Hartman, dodając, że to wszystko "nie ma większego znaczenia", ponieważ w przypadku śmierci mężczyzny "niemrawa i nierówna walka" opozycji z "reżimem PiS" zyska... nowy symbol oraz nowego bohatera. 

"Stanie się odtąd poważniejsza – bo w polityce powaga jest następstwem czyjejś śmierci. I za to – niezależnie od tego, czy samobójca przeżyje, czy nie – chciałbym mu już dziś z uszanowaniem podziękować."- podkreśla etyk, poniżej publikując fragment listu pożegnalnego. 

Wpis profesora nie pozostawia żadnych wątpliwości co do sposobu, w jaki opozycja patrzy na tę tragedię. Trudno znaleźć odpowiednie słowa, by się do tego odnieść. 

kbk/hartman.blog.polityka.pl, niezależna.pl, Fronda.pl