Fronda.pl: Co jakiś czas pojawiają się artykuły, opisujące dramatyczne starzenie się polskiego społeczeństwa. Fakt, że w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci, w efekcie jesteśmy coraz bardziej starzejącym się społeczeństwem, to nie jest wielka nowość, dlatego chcielibyśmy zapytać, jaka jest relacja pomiędzy kryzysem demograficznym a kryzysem gospodarczym? Jaki wpływ na wycenę aktywów i decyzje zagranicznych inwestorów ma starzenie się społeczeństwa?

Dr hab. Robert Gwiazdowski: Inwestorów interesuje raczej to, czy uzyskają satysfakcjonującą stopę zwrotu. W tej chwili mamy wchodzący na rynek pracy wyż demograficzny, więc generalnie rzecz biorąc, w Polsce nie jest tak źle, jak w innych krajach. Owszem, sytuacja będzie się pogarszała. Jak wylicza ZUS, w 2035 roku będziemy mieli kumulację. Ale to będzie kumulacja z punktu widzenia finansów publicznych, a nie z punktu widzenia indywidualnego emeryta. Z perspektywy tego drugiego, najgorzej będzie około roku 2060. Istotne w tej dyskusji jest zauważenie kilku rzeczy. Dochód narodowy bierze się z pracy – im więcej ludzi pracuje, tym jest on wyższy. Kiedy następuje pogorszenie proporcji między tymi, którzy wciąż pracują a tymi, którzy już nie pracują, to w społeczeństwie, które obiecało emerytom ubezpieczenia zdrowotne i emerytury, dochodzi do katastrofy finansowej.

Jaka jest zależność pomiędzy ilością dzieci, jakie się rodzą w Polsce a ewentualnym kryzysem gospodarczym, jaki może nas dotknąć?

Problem polega na tym, że dziś cztery osoby pracują na jednego emeryta. Zbliżamy się jednak do takiego momentu, kiedy na jednego emeryta będą pracowały dwie osoby. Potem może być jeszcze gorzej. To będzie nie do udźwignięcia. Jeżeli dzietność wynosi 1,3 to znaczy, że dziś dwoje rodziców utrzymuje jedno dziecko. Sytuacja się odwróci i to jedno dziecko będzie musiało utrzymać dwoje swoich rodziców. Powtarzam – to nie do udźwignięcia.

Można więc powiedzieć, że dzieci – i to nie jedno, ale więcej – są bardzo konkretnym kapitałem na przyszłość?

Oczywiście! Minimalna reprodukcja prosta powinna wynosić 2,14. Każda kobieta powinna urodzić 2,14 dziecka, żeby ilość dziewcząt w pokoleniu córek odpowiadała ilości dziewcząt w pokoleniu matek.

Not. MBW

* Robert Gwiazdowski - prawnik, komentator gospodarczy, ekspert w dziedzinie podatków Centrum im. Adama Smithadoktor habilitowany nauk prawnych. Wykładowca Uczelni Łazarskiego. Adwokat w Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie. Prowadzi bloga pod adresem Gwiazdowski.pl