Spory wokół kwestii wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego przybierają miejscami coraz bardziej absurdalny koloryt. Z tego teatru absurdu urządzanego przez PO i Nowoczesną nieoczekiwanie postanowił się wyłamać Leszek Miller.

Posłowie Platformy krzyczący w sejmie "Precz z komuną!", czy chcący postawienia Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu za niezastosowanie się do orzeczenia TK, podczas gdy Bronisław Komorowski czynił tak za swojej kadencji... 49 razy - to najlepsze wyznaczniki tego, że dyskusje nad sprawą Trybunału zaczynają przypominać hucpę. Do tego stopnia, że nawet zagorzali przeciwnicy PiS zaczynają tonować emocje.

Tak ostatnio uczynił były premier Leszek Miller. Polityk SLD zauważył, że sytuacja w Polsce nie jest pod żadnym względem wyjątkowa, a sądy konstytucyjne są upolitycznione na całym świecie. Jako przykład chaosu podał włoski parlament, który mimo trzydziestu kolejnych głosowań nie był w stanie wybrać trzech sędziów, których brakowało do uzupełnienia składu tamtejszego TK.

Pomysł urządzania demonstracji pod domem Jarosława Kaczyńskiego określił zaś jako objaw rozstroju nerwowego:

"Tylko poważnym rozstrojem nerwowym można wytłumaczyć inicjatywę wiecu 13 grudnia pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Ma to być wyraz protestu obywateli wobec nieliczenia się PiS z regułami demokracji i opinią publiczną" - powiedział Miller.

Przypominał przy tym, że najwięcej krzyku podnoszą teraz ludzie, którzy jeszcze w poprzedniej kadencji sejmu odrzucali obywatelskie ustawy, pod którymi złożono setki tysięcy podpisów. 

edme/se.pl

<<< OTO SPOSÓB NA TO, JAK POKONAĆ ZŁEGO DUCHA! PRZECZYTAJ! >>>