Decyzję o zamknięciu świątyni w Brukseli  forsował radny tego miasta Philippe Close, który przekonywał, że koszty utrzymania świątyni stają się „już nie do zniesienia". Radni chcieli początkowo wyburzyć budynek. Jednak w końcu zdecydowano o wykorzystaniu go do celów komercyjnych.  Budynek został  jednak niedawno odnowiony dzięki datkom wiernych, nie przeszkodziło to niestety by kościół został przerobiony na bazar. W jego ślady może iść 30 kolejnych świątyń. „Zjawisko sprzedawania świątyń, bądź wykorzystywania ich do innych celów niż cele sakralne, jest szeroko rozpowszechnione w Europie Północnej - zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, gdzie około 50 tys. miejsc kultu ma problemy z utrzymaniem. Wiele z nich w ostatnim czasie przekształconych zostało w sklepy, bazary lub biura, a nawet mieszkania. Zjawisko to ma również miejsce we Włoszech. W zabytkowych murach przepięknie usytuowanych świątyń urządzane są obecnie popularne lofty lub eleganckie biura” - informuje piotrskarga.pl.  

 

W Maastricht w świątyni zrobiono księgarnię, przy okazji w miejscu ołtarza umieszczając kawiarnię. Gorzej sprawa wygląda na Wyspach Brytyjskich, których mieszkańcy  mają coraz mniejszy szacunek do świętych miejsc. W Internecie łatwo znaleźć zdjęcie hipermarketu Tesco, który umieszczono w jednej ze świątyń. W Leeds jeden z kościołów  zamienił się w  Halo Bar Night Club, gdzie odbywają się typowe dyskoteki. Nawet Włochy nie ominęła moda na urządzanie knajp w miejscu, gdzie sprawowano Eucharystię.  Portal VaticanInsider informuje, że w samych Włoszech jest pół setki kościołów na sprzedaż, w tym słynny XVIII-wieczny kościół w Asti- Confraternita di San Michele. Niektóre ze sprzedawanych kościołów uzyskały już pozwolenia na zmianę przeznaczenia, a tym samym mogą stać się mieszkaniami.  


W 2009 roku Stolica Apostolska wyraziła swoje oburzenie wobec desakralizacji świątyń i przeznaczania ich na inne cele. "To nie jest tylko kwestia przyzwoitości i dobrego smaku, ale także wrażliwości wobec religii” – mówił kardynał Giovanni Battista. W 1997 roku budynek kościoła chciał kupić nawet Jerzy Urban by urządzić tam dyskotekę a może i dom uciech.  Problem sprzedawania budynków sakralnych ma jednak poważniejsze konsekwencje niż urządzanie w nich dyskotek czy bazarów. Przykład Jerzego Urbana, obecnego guru zblazowanej, palikotowej lewicy, pokazuje, że takie budynki mogą kupować fanatyczni antyklerykałowie by dokuczać chrześcijanom. Na takich obrzydliwych gazetkach jak „Fakty i mity” zarabia się w Polsce niezłe pieniądze co pokazuje oświadczenie majątkowe Kotlińskiego. Janusz Palikot z Jerzym Urbanem również nie należą do ubogich Polaków. Niewiele trzeba by prowokatorzy kupili sobie świątynie i urządzili w niej biura dla swoich pisemek, lokal KPH czy (to dotyczy europejskich krajów) klinikę aborcyjną. Można podejrzewać, że jak Palikot wypali się ze swoich pomysłów (chęć legalizacji heroiny pokazuje, że jest blisko) to może wpaść na tak diabelski pomysł. Chyba już lepiej wyburzać historyczne świątynie by nie dostawały się w łapy przeciwników Chrystusa.

 

Łukasz Adamski