Najwyraźniej Polska nie potrzebuje więcej ucisku ze strony władzy. Gdyby tak było – prezydentem na kolejną kadencję zostałby Bronisław Komorowski, który deklarując się jako katolik, wprowadzał zgorszenie pośród wierzących Polaków, opowiadając się za in vitro i podpisując anty-rodzinną konwencję ws. przemocy.

Tymczasem w uroczystość Zesłania Ducha Świętego został wybrany Andrzej Duda, który zawierzył się Matce Bożej, a swoją funkcję rozpatruje w kategoriach poświęcenia i służby.

W Święto Dziękczynienia, uczestnicząc w Eucharystii w Świątyni Opatrzności Bożej, prezydent zobaczył porwaną przez wiatr hostię, złapał ją i odniósł z szacunkiem celebransowi, którym był kardynał Nycz.

Ten znak można odczytać w sposób optymistyczny. Czy oznacza to odrodzenie katolicyzmu w ojczyźnie? Czy rodaków czekają zmiany na lepsze? Czy władza będzie posłuszna nauce Chrystusa?

Jestem przekonany, że w takich kategoriach należy to odczytywać.

W przeszłości dochodziło do wielu takich symbolicznych wydarzeń. W 1963 r. w święto Matki Bożej Zielnej w Ludźmierzu, podczas mszy św. koncelebrowanej przez prymasa Stefana Wyszyńskiego, wypadło berło z figury Matki Bożej Ludźmierskiej, które złapał bp Karol Wojtyła. „Karolu, Matka Boża przekazuje ci władzę” – powiedział Wyszyński. Istotnie, wkrótce Wojtyła został papieżem, a później – świętym.

Miejmy nadzieję, że prezydentura Andrzeja Dudy będzie nową jakością w polskiej polityce. Czy znaki i symbole przełożą się na konkretne działanie, będziemy mieli okazję przekonać się jeszcze w tym roku.

Tomasz Teluk