- Myślę, że znalazłabym w Senacie niszę dla siebie. Nie robię tego dla pieniędzy czy popularności. Jest sztuka, kultura, służba zdrowia, są prawa porzuconych zwierzą i przy tej ustawie wiele PiS-owi pomagałam. Mówiąc wprost lubię tę partię. A jak na mnie patrzy środowisko aktorskie w ogóle mnie to nie interesuje. Czy się boję ostracyzmu? Nie, bo prawie nie istnieję w mediach, wygrałam kilka procesów sądowych z mediami i ówczesnymi działaczami wywodzącymi się z Unii Wolności. Wykryłam nadużycia w warszawskim schronisku dla zwierząt i je ujawniłam, za co oskarżono mnie o zniesławienie w trybie cywilnym i karnym. Media były po stronie skarżących. Jestem więc przyzwyczajona.

 

Czy mam odwagę? Mam, nie bez powodu moją pierwszą rolą była Antygona. Napisano o mnie wtedy: krucha i silna, taka i inna, ale przede wszystkim wierna. Jestem wierna prawdzie. Obchodzi mnie to, co się dzieje w Polsce. Kiedyś myślałam, że jestem kosmopolitką, ale z biegiem lat widzę, że nie o to chodziło, żyję właśnie tutaj, jestem propolska.

 

Bardzo ceniłam Lecha Kaczyńskiego, razem z żoną żyli sprawami naszego kraju. Kto ma szacunek do losu zwierząt ma też i dla ludzi. Intuicja mówiła mi, że to byli uczciwi ludzie i jeśli nie możemy ustalić do końca, dlaczego oni zginęli w katastrofie lotniczej to urąga to godności człowieka, mojej godności. To wszystko jest dla mnie grubymi nićmi szyte. Nie może nami rządzić Wielki Brat.

 

Większość Polaków, to są lemingi. Media pracują nad tym od lat. Jesteśmy ogłupiani. Czytam wiele prasy i staram się omijać socjotechnikę. Szukam, czytam, nie neguję niczego „z buta” tak, jak zwolennicy PO, którzy negują wszystko co pisowskie. Czy uda mi się z tym senatem? Zobaczymy, mam w życiu szczęście – dodaje Chodakowska.

 

Not. Jarosław Wróblewski