- Dziwiło mnie, że dziennikarze mówią o porażce PiS-u, a posłowie oraz politycy związani z tą formacją nie reagują na to. Drugie miejsce na podium to nie jest porażka, 30-procentowe poparcie to nie jest porażka. To jest radykalne zwycięstwo nad tymi, którzy zostali daleko w tyle. Następny wynik, 10 procent, to duża różnica – uważaWojciech Cejrowski. Jego zdaniem, 9-procentowa różnica między PO a PiS jest „mała” i obie te partie wygrały.

- A my chcieliśmy te wybory wygrać? - pyta Cejrowski. I odpowiada: "Chcieliśmy przejąć g…o, które narobił Tusk i jego spółka. Chcieliśmy sprzątać to wszystko. Niech oni sprzątają, niech się borykają z kłopotami, które sprawili. Wcale nie byłoby dobrze, gdyby PiS przejął władzę obecnie. Władzę trzeba przejąć trochę później. Najpierw rządzący muszą się utopić w tym szambie. Dopiero wtedy błogosławieństwem Bożym byłoby przejęcie władzy. Obecnie wygrana Jarosława Kaczyńskiego byłaby straszną karą dla niego". 

Wynik wyborczy Palikota Cejrowski porównuje do sukcesu Leppera. - Postawy zarówno Leppera jak i Palikota przypominają estetyką Jakuba Szelę. To najgorsza możliwa motywacja ludzi wkurzonych, którzy będą podrzynali gardła komukolwiek się trafi. Takie grupy wkurzonych chciałoby się, żeby zagospodarował Kościuszko, a nie Szela. Czekamy więc na Kościuszkę. Jarosław Kaczyński musi stać się Kościuszką, musi wszystkich ludzi zebrać, złożyć im pewną polityczną ofertę i razem z nimi robić insurekcję – mówi.

Cejrowski obawia się też zaostrzonych ataków na Kościół. - Dyskurs musi się zaostrzyć. Przecież my chcemy zrobić rewolucję. My nie chcemy reformować gównianego systemu, jak nie chcieliśmy reformować komunizmu. Bez sensu jest wprowadzanie reform do złego systemu. To jakby reformować diabła. Z nim się jednak nie rozmawia i nie dyskutuje. W teologii jest powiedziane, że trzeba się modlić egzorcyzmem i prosić Siły Niebieskie o oddalenie złego. A nie wdawać się w jakieś dyskusje. Z tym systemem też nie dyskutujemy, czekamy, żeby go obalić, albo na moment, w którym sam się rozsypie – mówi.


Na pytanie, czy możliwa jest wojna, odpowiada: „A dlaczego nie?”. - Ona jest realnym zagrożeniem i jest dość blisko. Może przyjść piechotą z Turcji, z Maroka, z Grecji. Gdzie ci wkurzeni mają pójść? Ludzie z rewolucji arabskiej, czy z południa Europy mogą jedynie pójść na bogatszą Europę Północną. I wtedy przypominają się słowa mistyków, że Polska ma być zbawieniem Europy. Wielu z nich mówi, że Europa będzie zbawiona przez nasz kraj. Więc my musimy się odpowiednio mocno modlić. I robić to co możliwe po ludzku, by ulepszać nasz kraj – konstatuje Cejrowski.

eMBe/Stefczyk.info