Paul Wuthe, rzecznik prasowy austriackiej Konferencji Biskupów, zdecydowanie skrytykował argumentację i postulaty niewierzących. W jednym z wywiadów zwrócił uwagę na wiele błędów w samym programie zmian m.in. odnośnie podatku gruntowego. – Zgadza się, zarejestrowane związki wyznaniowe nie płacą podatku gruntowego. Ale tylko wtedy, gdy nieruchomość jest wykorzystywana do nabożeństw, działalności duszpasterskiej czy administracyjnej – tłumaczył. – Podobnie w przypadku akademików czy domów spokojnej starości. To są wszystko prawnie zdefiniowane cele, które dotyczą wszystkich – dodał.

Wątpliwości budzi też sztandarowy postulat ateistów i agnostyków, czyli rozdział Kościoła od państwa.  – Nie tylko eksperci, ale również właściwe ministerstwo – ministerstwo edukacji – stwierdziło, że rozdział Kościoła od państwa jest w pełni realizowany od 1919 roku –stwierdził Wuthe.

Odnośnie szkół wyznaniowych, rzecznik powiedział, że Kościół nie ma absolutnie żadnego problemu z finansowaniem innych typów placówek szkolnych  przez państwo. – Mi chodzi tylko o to, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że jest subwencjonowanie Kościoła. To nieprawda.  To jest spory pieniądz, które państwo oszczędza.  W przeciwnym razie 70 tys. uczniów prywatnych szkół katolickich musiałoby pójść do szkół publicznych – wskazał Wuthe.

Zdaniem rzecznika to osobliwe, że działacze społecznej inicjatywy ustawodawczej obciążają Kościół odpowiedzialnością za to, że państwo nie wspiera innych prywatnych szkół w taki sam sposób.

Paul Wuthe zajął też stanowisko wobec szkolnych lekcji religii – przypomniał, że przed kilkoma laty wprowadzono do konstytucji artykuł, w którym zapisano religijno-filozoficzno-etyczny wymiar całej oświaty. -  I kiedy mówię, że jest coś takiego jak religijny wymiar w szkole, to jest to dobra podstawa dla lekcji religii w ramach regularnych zajęć – powiedział.

W odpowiedzi na pytanie, czy pewne określone światopoglądy nie powinny otrzymać takiego samego statusu prawnego co religie, Wuthe zadeklarował ostrożne poparcie.  Jego zdaniem państwo musi dokładnie się przypatrzeć danemu światopoglądowi: „jak jest zbudowany, po co powstał i jaki ma wkład dla ogółu”.  – Innymi słowy, jeżeli zwolennicy społecznej inicjatywy ustawodawczej są tak wiarygodni, jeżeli chcą mieć swój własny Caritas i bardzo dużo działać, to państwo kiedyś powie, że skoro jest tak wielu idealistów, tak wielu wolontariuszy do pracy, to można ich tylko wspierać -  stwierdził Wuthe. To powinno być kryterium.  – Musimy sobie ostatecznie postawić pytanie: po co istniejemy? Czy jesteśmy tylko przeciw czemuś? Gdzie jest nasz zdrowy, dobry wkład dla ogółu? – skonkludował.

Ostatni akapit doskonale wyjaśnia, dlaczego nasze państwo nie powinno uznawać takich tworów jak „Kościół” Latającego Potwora Spaghetti za związki wyznaniowe.

Jr3/kath