Fronda portalem buddyjskim
Wystarczy siąść u Twych stóp, Jezu...
Wydawałoby się oczywiste, że katolicy, jako bądź co bądź chrześcijanie, wyznający Boga Trójjedynego, dziedzice najbogatszej i najbardziej uniwersalnej tradycji swojego Kościoła modlić się będą po chrześcijańsku - do Boga.
Że będą z Bogiem obcować, rozmawiać, przyzywać, żałować i uwielbiać, prosić i przepraszać.
Nawet bez słów, jak małe dzieci, gdy przychodzą do Ojca, żeby się przytulić.
Czy po prostu przebywać w Bożej, osobowej obecności - aby kontemplując Boga zapomnieć o sobie, bo miłość nie patrzy sama na siebie, ale na Kochanego.
Gdy taka łaska, to i pozachwycać się rozpływając się w tym zachwyceniu.
W miłości zapomnieć się w obcowaniu z nieskończonym Bogiem.
Zaniemówić i ubezświadomić na chwilę w porażeniu nieskończonością Jego Bytu.
Zatracić wiarę w samego siebie wobec wszechpotencji Bożej.
Pozwolić Niezmierzonemu, aby nas sobie po prostu wziął, oddać siebie jako dar.
To zbliża do Boga. To oczyszcza ze zła i egocentryzmu.
Wydawałoby się, że chrześcijanin, żeby być lepszym chrześcijaninem, nie powinien przestawać być chrześcijaninem. W końcu pierwsze Przykazanie jest tak jasne i proste, jak to tylko możliwe.
Ksiądz w czarnej aureoli
Powyższe oczekiwanie jakże naiwne jest jednak. Na FrondzieTV mamy bowiem księdza, który naucza zen.
Po co, nie wiem.
Ten człowiek, Benedyktyn, z dziwną gorączką w oczach, uczonemi słowy, w wielu odcinkach, powoli odciąga wiernych od Dobrego Boga.
W jednym ze swoich nauczań objawia się ze znakiem czarnego kręgu wokół swojej głowy - to znak zen. Wygląda to jak czarna aureola - i takie odczytanie symbolu wydaje się właściwe tej sytuacji.
Sprzeciwiamy się na Frondzie drobnym odstępstwom, werbalnym grzeszkom, tyci- herezyjkom, cedzimy komary, a tu sobie z boku siedzi nieruszany słoń buddyzmu, nie rozumiem.
Nie dałem rady oglądać fyfnastu odcinków słowiczego prania mózgu przez tego księdza, zobaczyłem ze cztery, miałem dość. Tak - zen zawiera wiele cennych dla życia ludzi prawd o człowieku, o jego niezdolności przeniknięcia umysłem natury wszechrzeczy, o życiu z innymi ludźmi. Zawiera wiele ludzkiej życiowej mądrości - nie przeczę. Ale to jest inna religia i do celów religijnych jej jako chrześcijanie nie włączajmy.
Pewnie będą tacy, którzy będą dzielić włos na czworo, mówili, że zen to nie religia, że to religijna rzeczywistość, religia ateistyczna, filozofia po prostu, czy co tam jeszcze. Bzdura - buddyzm to buddyzm, jako rzeczywistość metafizyczna obca chrześcijanom. Co prawda sami wyznawcy zen patrząc ze swojej strony nie bronią się przed chrześcijanami, dlaczego? bo uznają religijność chrześcijańską za część zen, taką zewnętrzną część, którą można przybliżyć do właściwej ścieżki i to robią.
Rzutem oka złapałem w swojej biblioteczce ,,Ani joga, ani zen - chrześcijańska medytacja głębi'' Wilfrida Stinissena OCD, ,,Życie kontemplacyjne'' Thomasa Philippe OP - są tam wskazówki dla chrześcijańskiego życia z medytacją głęboką, nie potrzebujemy herezji, synkretyzmu, apostazji i pogaństwa, żeby się modlić.
Komentarze (71):
SzEm Sept. 7, 2011, 5:06 p.m.
O, ja także to oglądałem.
Najpierw mnie zafascynowało, potem zaniepokoiło.
SzEm Sept. 7, 2011, 5:09 p.m.
Książki, o której wspominasz na końcu swego wpisu, KonradzieTomaszu jeszcze nie czytałem.
Gdy chcę zetknąć się z czymś głębokim wystarcza mi ,,Dzienniczek\" św. siostry Faustyny. W naszym Kościele jest takie duchowe bogactwo, iz nie tylko nie ma po co szukać ,,wrażeń\" gdzie indziej ale jest to i z pewnością jakieś diabelstwo...
Pozdrawiam !
KonradTomasz Sept. 7, 2011, 5:11 p.m.
Witaj Szemi,
jak znajdę czas, to może pooglądam też coś więcej, z czystej inkwizytorskiej ciekawości :-)
KonradTomasz Sept. 7, 2011, 5:12 p.m.
Pozdrawiam wzajemnie
zwyczajny katolik Sept. 7, 2011, 5:43 p.m.
św. JAn od Krzyża A zen, coż mogym pedzieć na tó? Zen, choć może być odczytywane jako forma szukania prawdy, to jest to szukanie po omacku, zatrzymujące się w połowie drogi do BOga- tam- gdzie szatan się za tego BOga fałszywie podaje. Podobnie zresztą jak w przypadku innych systemów religijnych czy filozoficznych. Jedynym prawdziwym spełnieniem owych pragnień które zen starało się mylnie spełnić jest chrześcijaństwo. I katolik musi tak myśleć.
Xeper Sept. 7, 2011, 6:17 p.m.
@Konrad
Nie jestem pewien jak rozumieć Twój sprzeciw, tj. wobec czego się odnosi. Raczej nie ogólnie o medytację jako formę praktyki - bo polecasz książkę na ten temat. Raczej nie o osobę wiaodmego zakonnika, który akurat - w moim prywatnym odbiorze - wzorcowo nawiązuje do tradycji chrześcijaństwa w tym zakresie (m.in. w większości tych filmów). Raczej nie o buddyzm, bo on sie tam wszak pojawia w kontekście dialogu ekumenicznego - jako pewien religioznawczy fakt, kultura i społęcznosć, do której odnosi się m.in. KRzK. Jeśli zaś chodzi o zen, to sprzeciwianie się samej technice - tak podobnej w swej istocie innym technikom medytacyjnym, w tym tradycji Ojców Pustyni - jest dla mnie nieco dziwne. Technika jest techniką i nie niesie żadnej treści. W cisza medytacji zen jest ciszą każdej innej medytacji. Gdyby w grę wchodziło np. mantrowanie, z konkretnymi imionami bytów duchowych buddyzmu to zrozumiałbym w pełni - ale nie wchodzi.
Wiec nie wiem :)
Xeper Sept. 7, 2011, 6:24 p.m.
@Chcący
Jeśli użyć Twej metafory z drogą to jest wręcz kontrargument wobec tekstu @Konrada. Faktycznie zen nie prowadzi do konkretnego celu w naszym zachodnim rozumieniu - tu, i w wielu innych kontekstach gdzie jest porównywany z np. medytacją chrześcijańską, zen jest techniką, a nie religią; zen nie jest jakimś Zenem z wielkiej litery (który ma wieść do jakiegoś konkretnego boga). Naprawdę. Nie daje odpowiedzi tak samo, jak konkretna forma modlitwy nie daje żadnej konkretnej odpowiedzi - ta jest tylko techniką przekazania pytania, prośby, uwielbienia czy właśnie kontemplacji. A skoro nie prowadzi w załozeniu, to jak może być z nieprowadzenia rozliczany?
zwyczajny katolik Sept. 7, 2011, 6:35 p.m.
tu rzekomy brak odpowiedzi jest ostateczną odpowiedzią
zwyczajny katolik Sept. 7, 2011, 6:43 p.m.
\"color: #000000; : Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px; background-image: initial; background-attachment: initial; background-origin: initial; background-clip: initial; background-color: #ffffff; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; margin: 8px;\">
bo Zen kończy w połowie drogi, a chrześcijaństwo pokazuje, że to żaden koniec tylko trzeba iść dalej cały czas, a i tak nie dojdziemy, jeśli nie wyjdzie po nas Chrystus. On wychodzi, ale po tych, co idą. NIe można twierdzić, tak, jak to robi zen, że jak kamień syzyfowy cały czas spada, to trzeba zrezygnować z jego wypychania. Trzeba wypychać, co Chrystus usensownił przez to, że sam ów kamien wepchnął jako pierwszy na szczyt Golgoty dając nadzieję, że każdemu z nas, jeśli będziemy wypychać- pomoże... I zapewniając, że to jest teraz rzeczywistość z której teraz nie można rezygnować...
KonradTomasz Sept. 7, 2011, 6:47 p.m.
@Xeper
tu się właśnie różnimy
nie ma ekumenizmu z buddyzmem - to jest inna religia, ekumenizm jest w kręgu chrześcijańskim
sprowadzanie zenu do techniki jedynie, to dla mnie zbyt daleka redukcja
to jest inna rzeczywistość metafizyczna, inna religia
techniki czemuś służą, mają też swoje pogańskie uzasadnienie i wyjaśnienia - pozycja, układ rąk, kierunek myśli biorą swój początek z Zenu właśnie
zen jest porównywalny z medytacją chrześcijańską, ale nie tożsamy
trocheśmy się z Panem Jackiem szerzej uzewnętrznili tu:
http://fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/aa_-_moze_medytacja__28270
Xeper Sept. 7, 2011, 7:01 p.m.
Wciąż piszesz tak, jakby zen aspirował do bycia jakąś konkurencją dla religii, Objawienia itd. Nie jesat. Nie jest inną drogą - jest techniką drogi której cel obierasz sam.
Żeby to jakoś uprościć: specyficzna technika oddychania jest w każdej praktyce medytacyjnej. Dlaczego to chyba jasne, ale na wszelki wypadek napiszę: bo koncentracja wymaga wyciszenia, uspokojenia, usunięcia rozpraszaczy płynących z naszego ciała. Dlatego jest wskazana (albo i niezbędna) w każdej aktywnosci która tego wymaga: od zen, przez ćwiczenia ignacjańskie, po skoki narciarskie.
Czy wg. Ciebie istnieje chrześcijański rytm oddechu? Czy bardziej ortopraksyjny jest ten bliskowschodni czy iberyjski? Czy istnieje technika oddechu która prowadzi do Boga? Czy oddychanie przeponowe w rytmie 6/min. jakoś szczególnie odnosi sie do Golgoty?
Wytaczanie teologii przeciwko zen jako technice, czy formie medytacji jest pewnym myleniem rzeczywistości. Thomas Merton nazwał to kiedyś jednym z lepszych sposobów jak nie rozumieć zen.
Xeper Sept. 7, 2011, 7:05 p.m.
Poprzednie było do @Chcącego, a teraz @Konrad:
Czyli jednak utożsamiasz zen z buddyzmem. No cóż, jest taka szkoła... :)
Ispiracje pogańskie powiadasz... a które to konkretnie? Samo np. używanie paradoksów do wyzwolenia się z logiki? Posty, odosobnienie? Mantrowanie czegokolwiek? Rysowanie obrazów, kontemplowanie wzorów? Oddychanie, cisza?
Znasz ćwiczenia ignacjańskie? Jesli nie to googlnij w wolnej chwili opis, a jeśli tak to powiedz mi czym to się różni na poziomie praktyki.
A linka zaraz sobie poczytam :)
Xeper Sept. 7, 2011, 7:07 p.m.
A jeslibyś chciał poczytać to polecam szczerze Zen i ptaki żądzy Mertona (wybitnego trapisty). Jakoś go nie ekskomunikowali :)
Damaza Sept. 7, 2011, 7:08 p.m.
o. Jan Bereza zmarł bodajże w tym roku. Może jeszcze za mało rozumiemy?
KonradTomasz Sept. 7, 2011, 7:14 p.m.
Tak:
mantrowanie, kontemplowanie obrazków (chodzi o mandale) zdecydowanie są niechrześcijańskie
Mogę zapytać w drugą stroną - podobne pogańskie praktyki duchowościowe (sic!) obecne są we wielu kulturach już wcześniej znanych chrześcijanom - nie przypominam sobie soboru, który zalecałby jako wartościowe czerpanie z tradycji medytacyjnych Cyganów, Indian, czy ludów Syberii - i inkorporowania tych praktyk do chrześcijaństwa