Wiceszef rosyjskiego parlamentu Władimir Żyrinowski wezwał do rozpoczęcia przez Rosję wojny nuklearnej z Zachodem i dokonania pokazowego uderzenia jądrowego na Islandię. O jego wypowiedzi informuje portal "Kresy24.pl".

„Na Morzu Północnym jest wyspa, maleńki kraj z ludnością 200 tys. Trzeba Brukseli powiedzieć: zobaczcie – była wyspa, a teraz nie ma wyspy” – wezwał Żyrinowski. Wprawdzie nie wymienił Islandii z nazwy, ale w tym regionie jest tylko jedna wyspa-kraj ze zbliżoną liczbą ludności (320 tys.) – właśnie Islandia.

„Trzeba atakować i bić się pod Brukselą, pod Warszawą, pod Pragą. Chyba, że chcecie, żeby to nas bili po mordzie, żeby ostrzeliwali Donbas. Czemu czekacie, aż wszystko znowu się zawali?” – wzywał Kreml do wojny lider rosyjskich nacjonalistów.

Jego zdaniem, „Zachód zgodzi się na wszystko, kiedy tylko armia rosyjska zbliży się do Kijowa”. „Ameryka to kraj – potwór, który ciągle potrzebuje konfliktu. Przyszli z pistoletem na cudze ziemie, wszystkich tam wystrzelali, ciągle muszą mieć wojnę i dominację” – uzasadniał zaatakowanie Zachodu przez Rosję Żyrinowski.

Wiceszef Dumy Państwowej jest też przekonany, że Stany Zjednoczone „dorzucają do pieca” w Syrii, Europa „podpaliła Ukrainę”, a potem „podpali Białoruś i Kazachstan”.

kad/Kresy24.pl.