Taka jest prawda, i Kościół ma obowiązek mówić o tym, by ratować grzeszników przed śmiercią wieczną.

Bóg jest miłosierny i bardzo łaskawy, i daje nam szansę zbawienia do ostatniej chwili naszego życia. Nie ma nieczystości i grzechu, jakiego Bóg nie pragnąłby przebaczyć - jedynym wyjątkiem jest pogarda dla Miłosierdzia Bożego, pogarda dla zbawienia, jakie Jezus Chrystus dla nas umożliwił przez swoją śmierć i zmartwychwstanie.

Pan Jezus mówi jednoznacznie: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" (Mk 10,11-12). Święty Paweł ostrzega: "Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy" (1Kor 6,18). Czy mówi to, by potępiać ludzi, żyjących w konkubinacie? Oczywiście, że nie, bo przecież Bóg "nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2P 6,10).

Zauważmy, Jezus nikogo nie potępia, tylko daje nam kolejną szansę. Do kobiety, przyłapanej na cudzołóstwie, mówi: "Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz" (J 8,11). Jeśli uznamy nasz grzech i zerwiemy z nim, otrzymamy w darze życie wieczne. Jeśli pozostaniemy w grzechu, mamy problem...

op

Źródło:http://www.milujciesie.org.pl/pg/pl/gorace_tematy/konkubinat_jest_cudzolostwem.html