W pierwszej połowie sierpnia tego roku w Dużym Formacie, dodatku do Gazety Wyborczej ukazał się obszerny, przeprowadzony przez Lidię Ostałowską wywiad z ludźmi kultury i nauki, pracownikami PAN, dr Elżbietą Janickąi dr Tomaszem Żukowskim, pt. „Nasze fantazje o Żydach.”

Po lekturze wywiadu okazuje się, że wcale nie chodziło o fantazje i raczej nie na temat Żydów, tylko o listę negatywnych opinii i konkretnych oskarżeń skierowanych pod adresem, a jakże, Polaków. Można by powiedzieć, że mamy tu do czynienia ze specyficzną i przewrotną grą intelektualną, nastawioną na z góry założony efekt.

Pretekstem do rozmowy stają się powstałe po roku 2000 filmy i działania artystyczne, dotykające problematyki żydowskiej. Są to: film Jolanty Dylewskiej "Po-lin", rekonstrukcja likwidacji getta w Będzinie, akcja Rafała Betlejewskiego "Tęsknię za tobą, Żydzie", upamiętnienia gettowego mostu nad Chłodną i Dom Kereta w Warszawie. Przy czym autorzy tych dzieł deklarują:

„nieagresję wobec książki "Sąsiedzi" Jana Tomasza Grossa i dalszych ustaleń historyków wskazujących na współudział Polaków w Zagładzie.”

Skąd takie deklaracje i zapewnienia twórców, dotyczące wątpliwej jakości, a w każdym razie dosyć kontrowersyjnego dzieła „historycznego” Grossa, mającego wydźwięk bardziej polityczny niż naukowy? Czyżby działania artystyczne i kulturalne, idąc ramię w ramię z projektami „quasi-historycznymi” i politycznymi, miały służyć celom bardziej konkretnym i praktycznym niż mogłoby się to z pozoru wydawać?

Autorzy wymienionych wyżej dzieł jak i autorzy wywiadu stawiają sobie cele ambitne i szczytne:

„Gramy w jednej drużynie. Mamy wspólny cel: zlikwidować dyskryminację, żeby wreszcie jej w Polsce nie było. Oni robią swoje i my też.”

- deklaruje dr Tomasz Żukowski.

W jaki sposób te negatywne zjawiska mogą być zlikwidowane? Otóż jest na to recepta prosta:

„Naszym zadaniem jest namysł. W polskiej kulturze dużą wagę przywiązuje się do tradycji, a małą do refleksji. Dużą do autorytetu, a małą do krytyki i zmiany. Jesteśmy po stronie namysłu i zmiany.”

- dodaje pracownik Instytutu Badań Literackich PAN.

Nie miejmy zatem złudzeń. Dzieła artystyczne, historyczne, naukowe mają służyć bieżącym celom utylitarnym: zmianie w obszarze tradycji i autorytetów. Zmieniać się powinno, jakże by inaczej, myślenie, przekonania i postawy społeczeństwa polskiego.

Przedmiotem tej swoistej inżynierii społecznej ma być jednak nie tylko obszar kultury i tradycji.

„…antysemityzm to nie jest konflikt międzygrupowy. Że zbrodni dokonała większość dominująca. I że źródła tej zbrodni tkwią w kulturze z religią włącznie.”

- stwierdza dr Elżbieta Janicka, odnosząc się do przewinień Polaków wobec społeczności żydowskiej, tak sugestywnie zobrazowanych w „Pokłosiu” W. Pasikowskiego.

Namysł i zmiana ma dotyczyć również religii, w której tkwią źródła antysemityzmu i dokonanych przez „większość dominującą” zbrodni. Katolicyzm jako źródło zła- taka pośrednia teza wynika z rozważań dr Janickiej. I nad tym należy się zastanowić a być może nawet dokonać niezbędnych korekt.

Powody takich wniosków i tez są niezwykle istotne. To oczywista współodpowiedzialność i odpowiedzialność Polaków za holokaust, za utworzone na terenie polskich miast żydowskich gett w liczbie ok. 600, za wydarzenia w Kielcach i Jedwabnem. Dr Żukowski przypomina o „zbieżności celów polskich nacjonalistów i nazistów” podczas II Wojny Światowej, a dr Janicka twierdzi wprost, że to Polacy poprzez swoje postawy i zaniechania współtworzyli żydowskie getta w okupowanej przez Niemców Polsce i są odpowiedzialni za umierających tam ludzi.

„I nie o bierność czy obojętność tu chodzi. Gdyby Polacy istotnie byli obojętni i bierni, uratowałaby się większość - a nie śladowa mniejszość - Żydów szukających ratunku po "aryjskiej stronie". "Mur wokół muru" uszczelniał niemieckie przedsięwzięcie Zagłady.”

- wnioskuje kulturoznawczyni. Pani doktor raczy przy tym zapominać, że Polska była jedynym krajem pod okupacją niemiecką, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Niemcy rozstrzeliwali całe rodziny, nie oszczędzając dzieci. Jednak to Polacy są współodpowiedzialni nie tylko za tragedie żydowskich społeczności w nazistowskich gettach, ale również za powstawanie i funkcjonowanie tych gett w miastach pod niemiecką jurysdykcją.

Według rozmówców Pani Ostałowskiej, należy nazywać rzeczy po imieniu, dokonywać niezbędnych badań i analiz, wyciągać wnioski, które posłużą do przeprowadzenia zmian, wdrożenia przemiany społeczeństwa polskiego. Chociaż okoliczności nie są ku temu sprzyjające:

„Teraz mamy demontaż liberalnej demokracji, a może już dyktaturę. Potrwa to krócej lub dłużej, doprowadzi do mniejszej lub większej katastrofy, oby bez ofiar.”

- konstatuje Pani dr Janicka, po czym dodaje:

„pora odrzucić szantaż patriotyczny i wizerunkowy i wziąć odpowiedzialność za własne myślenie i jego konsekwencje. Każdy niech zacznie od siebie.”

A miało być przecież o Żydach w kontekście wydarzeń artystycznych i o polskich na ich temat fantazjach. Wyszło jak zwykle: antysemityzm, ksenofobia, zacofanie, odpowiedzialność lub co najmniej współodpowiedzialność za holokaust i konieczność dokonania zmian. Już nie tylko w mentalności i sposobie myślenia. Zmianie ma ulec kultura, tradycja a co najważniejsze, religia katolicka, która jest źródłem wszelkich nieszczęść.

Od lat toczą się w Polsce nieustanne dyskusje, tworzone są filmy, sztuki teatralne, wydarzenia artystyczne i działania performance na temat postaw, roli, odpowiedzialności, stosunku Polaków do mieszkających na terenie Polski Żydów.

Zadziwiające jest jednak to, że większość prób równoprawnego potraktowania wzajemnych relacji poprzez rozpoczęcie dyskusji na temat postaw, roli, odpowiedzialności i stosunku Żydów do Polaków i państwa polskiego, kończą się natychmiastowym oskarżeniem o antysemityzm. A mogłaby to być debata niezwykle interesująca i pouczająca. Czekamy zatem na książki, filmy, artykuły, dzieła naukowe, artystyczne i kulturalne na ten temat.

LDD

Źródło: wyborcza.pl