„Moja walka” jest po prostu wciągająca, precyzyjna i życiowa. Wielu recenzentów, i tych literackich i tych zwyczajnych opisało książkę jako „niesamowita ale banalna”. Dlaczego? Gdyż nie ma tam tego, do czego przywykł dzisiejszy czytelnik: gwałtów, hedonizmu, prymitywizmu, antyklerykalizmu, naciąganych pseudointelektualnych rozmów, etc. itp. A jest jedynie spowiedź, świecka, laicka ale za to nieskazitelnie prawdziwa.

Karl Ove Knausgård pewnego dnia uznał, że w wieku 40 lat napisze powieść autobiograficzną bez znieczulenia. I napisał. W ciągu trzech lat stworzył „Moją walkę” (w Polsce pod koniec roku ukaże się kolejny już, drugi tom z sześciu). Został okrzyknięty współczesnym Proustem. Takie postacie jak np.. Zadie Smith uznały „Moją Walkę” za coś tak pociągającego, że rozsadza umysł. Wielkość w normalności. Oczywiście został również uznany za prowokatora, gdyż "Moja Walka" to tytuł książki zbrodniarza Adolfa Hitlera (Mein Kampf).

Norweski pisarz poszedł prosto przed siebie. W pierwszym tomie skupił się na opisaniu, bardzo naturalistycznie, za co spotkała go przykrość w postaci pozwów wujka czy pierwszej żony, za to, że opisał ich w swojej książce, fragmentu (pierwszego i najważniejszego) swojego życia, czyli relacji ze swym ojcem. Ale tak trzeba było, gdyż to nie miała być literacka autobiografia, ale spowiedź literacka. Knausgård rozprawia się z bólem jaki sprawił mu jego własny ojciec. A jest to historia naprawdę smutna, mająca tragiczny finał. Ojciec pisarza do 40 roku życia był wzorowym obywatelem, nauczycielem i społecznikiem. Raptem po skończeniu 40 lat stoczył się na dno: rozwiódł się, znalazł się w hippisowskim towarzystwie, po czym zamieszkał u swej matki , którą wciągnął w syf alkoholowy, a któregoś dnia czy nocy, z przepicia zamarł na wieki. Autor w mocny sposób opisuje swoje dzieciństwo, spojrzenia surowego ojca na jego poczynania, przybliża każdy gest i słowo, jakie wyryło mu się w pamięci, a które powodowało nieprzespane noce. W tym miejscu należy jedynie podkreślić, jak istotna i ważna jest normalna, szczęśliwa relacja ojciec-syn oparta na miłości i prawdzie. Tam gdzie tego zabraknie, nadchodzi horror i to naprawdę rzeczywisty.

Syn, czyli Karl Ove Knausgård postanowił rozprawić się z dzieciństwem, znaleźć motyw tak radykalnej zmiany w postępowaniu własnego ojca, po czym zrozumieć sens tej historii. Więc napisał I tom o ojcu w taki sposób, że tych prawie 500 stron czyta się w jedną noc! Karl Ove Knausgård pisze po prostu niesamowitą prozą. Czytając, nawet te owe "banalne zdania i sformułowania", ma się wrażenie, że oto możemy uczestniczyć w prawdziwej uczcie literackiej. Opisy, jakże mocne i dramatyczne, pozwalają nam na chwilę refleksji, analizy własnego życia i własnych decyzji. Bo kunszt Knausgårda mieści się w tym, że zaraża nas swym myśleniem. A to prowadzi w konsekwencji do uświadomienia sobie, że ny też możemy napisać taką historię. Nawet, jesteśmy do tego zobligowani przez fakt, bycia człowiekiem wyjątkowym. No i najważniejsze: Karl Ove Knausgård  pokazuje nam coś o czym tak często zapominamy: jak siłować się z własnym życiem, czyli nie tylko go przyjąć takim jakie jest, ale i zrozumieć jego sens i cel!

II tom ma być poświęcony jego żonie, z którą rozwiódł się,po czym uciekł do Szwecji by rozpocząć tam nowe życie. Zapowiada się kolejna, nieprzespana noc. Kończąc czytać „Moją Walkę” miałem pretensję do naszych pisarzy, że nie mamy u siebie nikogo, kto choć w minimalnym stopniu uraczyłby nas taką atrakcją literacką jak Karl Ove Knausgård.

Sebastian Moryń

Karl Ove Knausgård, "Moja Walka. Tom I", Wydawnictwo Literackie 2014.