Wczorajsze wybory w Rosji nie przyniosły żadnych niespodzianek, bo takowych przynieść nie mogły. Wygrała proputinowska Jedna Rosja i to ona będzie dalej rządzić niepodzielnie na wschodzie przez najbliższe lata.

Pierwsze sondazowe wyniki dawały Jednej Rosji 45 proc. głosów, ale te "właściwe" były już o wiele lepsze - 54 procent głosów i większość konstytucyjna w rosyjskiej Dumie. To oznacza, że partia Putina może robić dosłownie wszystko. Czyli najprawdopodobniej dalej prowadzić pogrążoną w kryzysie gospodarczym Rosję po równi pochyłej. 

Jedna Rosja w poprzednich wyborach miała 49 proc. poparcia, co dawało jej 238 mandatów, a więc jeszcze nie większość konstytucyjną. Taką Jedna Rosja miała ostatnio w latach 2007-2011. Teraz powraca do pełnej hegemonii. 

Patrząc na skład rosyjskiej Dumy, do której weszli również komuniści, widać wyraźnie, że będzie ona bardzo antyzachodnia i antyliberalna. Nie będzie też żadnych wątpliwości w rosyjskich parlamencie co do rosyjskości Krymu. 

Co teraz czeka Rosję? Najpewniej to samo co do tej pory - agresywna polityka zagraniczna Kremla i dalszy kryzys gospodarki. 

daug