Podczas niewielkiego protestu, który odbywał się przed siedzibą parlamentu jeden z protestujących powiedział niemieckiemu magazynowi „Local”, że nie działacze zoofilscy skupienie w organizacji ZETA nie mogą pogodzić się z prawem, które zostało ustanowione na skutek działań „fanatyków praw zwierząt”, którzy posługiwali się „fałszywą propagadną w odniesieniu do ludzi, którzy uprawiają seks ze zwierzętami”. - Czujemy się jak przestępcy. A wszystko z powodu fanatycznych obrońców praw zwierząt, którzy uważają, że ranimy zwierzęta – mówił zoofil. Inny działacz podkreślał zaś, że zoofile są mniejszością, która jest dyskryminowana.
Zoofilscy lobbyści rozpowszechniali również niewielką książeczkę, w której przedstawiali argumenty na rzecz zoofilii. - Kochamy zwierzęta. Odrzucamy wszelkiego rodzaju przemoc, siłę czy gwałt. Rani nasze serca i dusze widok cierpienia zwierząt. Jesteśmy zwolennikami praw zwierząt, ale będziemy dyskryminowani – podkreślali zoofile. A w dalszej części przekonywali, że zoofilia jest normalnym, akceptowalnym zachowaniem. - Nie możemy zrobić nic, by przestać być zoofilami – pisali autorzy ulotki. I podkreślali, że zakaz aktów zoofilskich oznacza, że „miliony osób w Niemczech stanie się przestępcami”.
A nam trudno nie zadać pytania, czy te argumenty, czegoś wam nie przypominają?
TPT/LSN