Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych odniósł się do informacji, jakoby miliarder Leszek Czarnecki, znany z afery KNF, był ścigany przez służby. "Puls Biznesu" poinformował dziś, że Czarnecki, "po zawiadomieniu prokuratury ws. rzekomej propozycji korupcyjnej byłego już szefa KNF Marka Chrzanowskiego potajemnie wyjechał z kraju, by uciec przed próbującymi zatrzymać go służbami".

Według "PB", biznesmenowi w ucieczce miała pomóc żona- dziennikarka TVN, Jolanta Pieńkowska. Gazeta przypomniała problemy, z którymi bankowiec borykał się w ubiegłym roku, czyli kryzys Idea Banku związany z aferą GetBack. Kiedy wyszło na jaw, że bank Czarneckiego sprzedawał papiery GetBacku, KNF zainteresowała się Idea Bankiem. Sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Według mediów, Komisja Nadzoru Finansowego chciała wpisać bank Czarneckiego na listę ostrzeżeń publicznych i złożyć zawiadomienie do prokuratury.

„Według naszych ustaleń główny akcjonariusz był powiadomiony o tych zamierzeniach, a komisja planowała ujawnić wrażliwe dla Idei informacje, współpracując z zarządem tak, by nie wywołać paniki na rynku”-czytamy w "Pulsie Biznesu". Według dzienika, biznesmen miał dwa lata wcześniej zatrudnić kierowcę i ochroniarza dla żony. Mężczyzna, który miał zapewnić Pieńkowskiej bezpieczeństwo okazał się oficerem służb specjalnych pracującym pod przykrywką. Leszek Czarnecki postanowił jednak nie zwalniać ochroniarza. Na 9 listopada 2018 r. miliarder planował wylot na wakacje, jednak kilka dni wcześniej dowiedział się, że na lotnisku ma zostać zatrzymany do wyjaśnienia w związku z aferą GetBack. Dwa dni przed planowanym wylotem pełnomocnik bankowca złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, Marka Chrzanowskiego, który miał złożyć Czarneckiemu propozycję korupcyjną. Według gazety, miliarder miał następnego dnia, po konsultacji z najbliższymi współpracownikami, podjąć decyzję o potajemnym wyjeździe z kraju. 

„Wie, że jest inwigilowany, oczywiste jest, że telefon też jest śledzony. Wieczorem, w przeddzień zaplanowanego wylotu, żona biznesmena zapowiada się z wizytą u znajomej, zjeżdża windą do garażu podziemnego i rusza w drogę swoim samochodem. Wszystkie jej ruchy są obserwowane. Służby ze spokojem stwierdzają, że małżonek jest w domu. W rzeczywistości w willi na Mokotowie został włączony telefon Leszka Czarneckiego. Właściciel siedział natomiast w bagażniku samochodu małżonki"-pisze "Puls Biznesu". Dalej dowiadujemy się, że już po przyjeździe na miejsce Czarnecki w garażu podziemnym przesiadł się do innego pojazdu. Poczekał na odjazd żony, a następnie wyruszył do Berlina. Stamtąd, pierwszym samolotem, odleciał do Miami. 

9 listopada Jolanta Pieńkowska została zatrzymana na warszawskim Lotnisku Chopina przez służby. W torebce miała telefon męża, a oficerowie dowiedzieli się, że zostali przechytrzeni- informował dziennik, dodając, że po godzinnym przesłuchaniu żona biznesmena odleciała do Tel Awiwu. Informacji zawartych w publikacji o rzekomej próbie zatrzymania miliardera nie potwierdza jednak rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych. 

„W związku z pojawiającymi się doniesieniami medialnymi informuję, że służby specjalne podległe Ministrowi Koordynatorowi nie podejmowały jakiejkolwiek próby zatrzymania Leszka Czarneckiego. Publikacje w tej sprawie są nieprawdziwe. Informuję także, że wobec braku zaistnienia powyższego faktu nie toczy się żadne postępowanie w sprawie wycieku informacji z ABW dotyczących rzekomej próby zatrzymania Leszka Czarneckiego”- wskazał Stanisław Żaryn w oświadczeniu przesłanym m.in. do PAP. 

yenn/TVP Info, PAP, Fronda.pl