- Ludzie chcą, żeby Pan Bóg przyszedł i powiedział "Ej Ty Stasiu, ja tu jestem!" Nie ma tak - mówiła s. Julia Dubowska, świadek cudu w Sokółce

-Na początku października 2008 roku, ksiądz odprawił Mszę Świętą, Komunikant upadł. Gdy zabierałam kluczyk, zobaczyłam, że "Pan Jezus pływa". Wiedziałam na sto procent, że to żywy, prawdziwy Bóg, w tym okrągłym, czyściutkim komunikancie. Zastanowiłam się, dlaczego ksiądz zostawił tak go przed Tabernakulum. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co robić - opowiadała siostra

 

bz/EWTN