Znany norweski skoczek, były rekordzista świata w długości lotu stracił wczoraj prawo jazdy przez nazbyt huczne świętowanie sukcesów odnoszonych przez zawodników na mamucie w Vikersund.

Chodzi o Bjoerna Einara Romoerena, który zakończył karierę trzy lata temu, a obecnie jest jest jednym z dyrektorów marketingu w norweskiej federacji narciarskiej. Brał on czynny udział w organizacji zakończonego wczoraj turnieju Raw Air.

Romoeren po sobotnich zawodach drużynowych w Vikersund, gdzie padł rekord świata w długości lotu, postanowił uczcić sukces zawodów. Niestety przesadził z alkoholem i gdy następnego dnia jechał samochodem, stracił prawo jazdy po tym, jak zatrzymała go policja i przebadała alkomatem.

Policja zatrzymała Romoerena w ramach rutynowej kontroli drogowej. Co ciekawe, jak podano w oficjalnym komunikacie wczoraj podczas kontroli drogowych w Vikersund zatrzymano tylko jedną nietrzeźwą osobę. Był to właśnie słynny skoczek.

Funkcjonariusze byli jednak niezwykle mili dla Romoerena, jak sam powiedział:

"Samochód musiałem zostawić na poboczu, lecz policjanci rozpoznali mnie i byli tak mili, że zawieźli mnie pod skocznię i zdążyłem jeszcze na serie finałową".

emde/tvp.info