Unijni przywódcy zgadzają się na opóźnienie brexitu do 22 maja pod warunkiem, że umowa brexitowa zostanie przyjęta w przyszłym tygodniu w brytyjskim parlamencie. Tak brzmi projekt wniosków przygotowanych na szczyt, ujawnionych przez unijnych dyplomatów. O takim scenariuszu informowała też dziś rano brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka.

Padają różne daty wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Premier Theresa May poprosiła 27-mkę o zgodę na przesunięcie brexitu z 29 marca na 30 czerwca. Ale ta prośba została przez Unię odrzucona. Początkowo w projekcie wniosków ze szczytu wpisano datę 22 maja, czyli dzień przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, których władze w Londynie nie chcą zorganizować.

Później jednak, podczas dyskusji pojawiła się nowa data - 7 maja. To byłby dzień przed szczytem w Sybinie w Rumunii. Niektórzy przywódcy zasugerowali ponadto, by wpisać jeszcze jedną datę - jeśli do 11 kwietnia Wielka Brytania zgłosi jednak chęć przeprowadzenia wyborów do Europarlamentu, wtedy brexit zostanie odłożony do końca roku.

A ponieważ Wielka Brytania nie zamierza organizować tych wyborów, 27-mka nie chce się zgodzić na zaproponowany przez premier Wielkiej Brytanii termin. Z relacji unijnych dyplomatów wynika, że tylko Polska jest gotowa dać Brytyjczykom więcej czasu, czyli do końca czerwca. Polscy dyplomaci argumentowali, że nie ma problemów prawnych związanych z tym, że w momencie europejskich wyborów Wielka Brytania byłaby w Unii, ale nie brałaby w nich udziału.

Zdecydowana większość krajów na taki scenariusz nie chce się zgodzić. W projekcie wniosków jest kluczowe stwierdzenie, że jeśli Wielka Brytania nie zamierza przeprowadzić wyborów w maju do Parlamentu Europejskiego, nie ma możliwości przedłużenia brexitu na późniejszy termin. Projekt wniosków ze szczytu również przypomina o tym, że wynegocjowana umowa nie podlega negocjacjom.

yenn/IAR, Polskie Radio