Spisany na zwierzęcej skórze tom został odnaleziony w okolicach roku 2000 przez turecką policję, podczas próby wywiezienia go za granicę. Do 2010 roku spoczywał strzeżony w magazynach, aż w końcu został przekazany Muzeum Etnograficznemu w Ankarze. Dopiero teraz zdecydowano się na wystawienie go na widok publiczny. Według tureckiego ministra kultury, Ertugrula Gunaya, księga jest autentyczną wersją Ewangelii, ukrywaną przez władze Kościoła Katolickiego przez swoje wyraźne nawiązania do Islamu. Ponadto - jak powiedział - o prawo do jej zbadania wystąpił już oficjalnie Watykan. Jednak wielu krytyków uważa, że wystawiona na widok publiczny Biblia pochodzi z XVI wieku i jest po prostu zręcznie wykonaną fałszywką.Natomiast  profesor teologii Omer Faruk Harman nawołuje do powstrzymania emocji i wykonania dokładnych, naukowych badań księgi. Dzięki nim będzie można ocenić, kiedy została napisana i wyciągnąć z tego konkretne wnioski.


Wielu poważnych historyków nie uznaje tego dokumentu za autentyczny ponieważ powstał on w czasie ekspansji islamu i miał być efektem wojny między chrześcijańskimi państwami a światem muzułmańskim. „Ewangelia” głosi, że Jezus był tylko prorokiem, który zapowiedział przyjście Mahometa i nie został ukrzyżowany. Kwestionuje też istnienie Jana Chrzciciela.  Apokryf  ten posłużył również do budowania propagandy mówiącej, że św. Paweł wypaczył naukę Jezusa. Tezy te, jak zwykle błyskotliwie, obalił w piśmie „W drodze” o. Jacek Salij. „Dzieje się to za sprawą muzułmańskiego falsyfikatu, który powstał w okresie późnego średniowiecza (prawdopodobnie w XIV wieku), a który jest znany pod nazwą Ewangelia Barnaby i jako rzekomo autentyczna Ewangelia bywa darmowo rozdawany w muzułmańskich centrach kulturalnych”- pisał.  „Jedyny zachowany egzemplarz tego obszernego dokumentu, napisanego w języku starowłoskim, odkryto w 1709 roku, jednak szerzej zainteresowano się nim dopiero dwieście lat potem, po opublikowaniu go w 1907 roku. Już rok później ukazał się w przekładzie arabskim i odtąd różni muzułmanie lubią go przedstawiać chrześcijanom jako jedyną autentyczną Ewangelię. Apokryf jest przesycony zarówno otwartą, jak ukrytą muzułmańską indoktrynacją. I tak już nasz praojciec Adam miał zobaczyć na niebie napis, że „jeden jest Bóg, a Mahomet jest Jego prorokiem” (rozdz. 39), natomiast Pan Jezus – proroczo wiedząc o tym, że kiedyś Mahomet się pojawi – czuł się niegodny rozwiązać rzemyka u jego sandała (rozdz. 44)”- dodaje wybitny biblista. […]  


„Przeglądnąłem sporo materiałów propagujących tzw. Ewangelię Barnaby. Uderza w nich przede wszystkim brak hamulców w posługiwaniu się kłamstwem. Otóż dowiedzieć się tam można o rzekomo niewątpliwej starożytności tego dokumentu, który jest jakoby wcześ-niejszy od wszystkich czterech Ewangelii kanonicznych. Ponieważ zaś w naszych czasach wolno bezkarnie obrzucać Kościół nawet najbardziej absurdalnymi i niesprawiedliwymi zarzutami, w tekstach promujących ten falsyfikat można znaleźć informację, że sobór w Nicei w roku 325 „wybrał spośród jakichś trzystu istniejących wówczas ewangelii cztery oficjalne ewangelie Kościoła. Wszystkie pozostałe, włącznie z Ewangelią Barnaby, miały zostać unicestwione. Wydano edykt mówiący o tym, że każdy, kto zostanie przyłapany na posiadaniu nielegalnej ewangelii, zostanie skazany na śmierć. Ręce opadają w obliczu takiego natężenia złej woli” - pisze o. Salij.


Ł.A/deser.pl/W drodze