19 lipca prorosyjska partia „Zmiana” opublikowała wiekopomne wystąpienie Mateusza Piskorskiego przed plenum rady krajowej prorosyjskiej kanapy [https://goo.gl/5tpIMf]. Między wierszami można wyczytać, że doszło do próby puczu. W konkluzji Piskorski stwierdza: „Przyjmując krytykę formułowaną pod moim adresem, oddaję się teraz do dyspozycji Rady Krajowej, podkreślając, że Zmianie będę pomagał dalej, niezależnie od decyzji, które podjęte zostaną przez jej członków wobec mnie i całego kierownictwa.”.

W tym samym wystąpieniu uczynił Tomasza Jankowskiego swoim oficjalnym zastępcą i stwierdził, że finansowanie Zmiany spoczywało dotychczas całkowicie na jego barkach. Jest to zgodne z naszymi informacjami, według których jego wynagrodzenie jest niemałe, ale nie starcza na wydatki – skomplikowana sytuacja rodzinna, pensja Tomasza Jankowskiego, czynsz biura w byłym Domu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i bieżące koszty. A i Koczetkowa ma potrzeby. Sporo tego, zaś pracodawca zapewne niezbyt zadowolony i przyszłość niepewna.

Piskorski uskarżał się także na odmowę rejestracji przez Sąd partii Zmiana, która uniemożliwi start w wyborach. Z naszych informacji wynika, że myśli się w Zmianie o fortelu polegającym na tym, by jako wehikuły wykorzystać Partię Regionów Bolesława Borysiuka oraz / lub Polską Lewicę Jacka Zdrojewskiego. Właśnie posiadanie przez nich rejestracji mogło tłumaczyć dokooptowanie do Zmiany tych dwóch nanougrupowań, które poza tym nie mają żadnego znaczenia.

22 lipca wiceprzewodniczący Zmiany Jarosław Augustyniak, działacz „lewicowy”, opublikował wpis na blogu świadczącym o bardzo minorowych nastrojach. Dowiadujemy się, że naszych biednych antysystemowców nachodzi ABW. Augustyniak „Przedłużająca się rejestracja partii, której system rzuca pod nogi wiele kłód (ostatnia informacja z sądu na ten temat: - wysłaliśmy w sprawie rejestracji partii zapytanie do prokuratury – a to Polska właśnie!) a także fakt, że wiele osób określających się jako rewolucjoniści nie wytrzymało także presji związanej z nękaniem wezwaniami do stawiania się na rozmowy w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego; wizyty smutnych panów w miejscach pracy i wywiady środowiskowe w miejscach zamieszkania członków partii spowodowały, że niektórym osobom zabrakło cierpliwości.”

Na nękanie przez ABW uskarża się także kilka dni później ważny działacz Jacek Cezary Kamiński, grający raczej solo i nie będący co prawda formalnie członkiem Zmiany, ale niewątpliwie związany ze środowiskiem „Może Cię to śmieszy, ale wezwania przez ABW były faktem. A to o czymś świadczy” – pisze zmartwiony Kamiński. Otóż Panie Jacku, nas to nie śmieszy – nas to raduje!

Ale najciekawsza informacja od Augustyniaka jest następująca: „Rozstaliśmy się z ludźmi, którzy przyszli do nas z Falangi". A więc stało się to, o czym słyszeliśmy od pewnego czasu – mariaż pogrobowców z Samoobrony z faszystami i komunistami nie został skonsumowany. I faktycznie: 30 lipca małopolska Zmiana ogłosiła o pozbyciu się Michała Prokopowicza, dotychczasowego pełnomocnika regionalnego Zmiany i jednocześnie nr 2 Falangi po Bartoszu Bekierze. Czystka!

To właśnie Prokopowicz, „prywatnie” dowódca III plutonu w krakowskiej jednostce JS2039 Strzelca OSW , odpowiadał w Zmianie za tematykę obronną i zajmował się od paru lat rekrutacją ludzi do Falangi w środowiskach pro-obronnych, by następnie ich namawiać do zaciągu w szeregach separatystów w Donbasie. Za Prokopowiczem ciągnie się tyle ogonów, takich jak dewastowanie popiersia pułkownika Kuklińskiego w Krakowie, ataki na siedziby Gazety Polskiej, kreowanie prowokacji internetowych w stylu „Wileńskiej Republiki Ludowej” czy jeszcze nękanie działaczy sprzeciwiających się rosyjskiej dywersji brudnymi pomówieniami o pedofilii, że Piskorski musiał się wystraszyć, że kompromitacja lub nawet zatrzymanie krewkiego falangisty z Krakowa pociągnie całą partię na dno.

To już są, miejmy nadzieję, ostatnie podrygi zdychającej rosyjskiej ostrygi, a po Zmianie pozostaną tylko coroczne spotkania weteranów na grobie Edwarda Gierka w Sosnowcu.

Za: 
Rosyjska V kolumna w Polsce