Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej podało, że ,,po ciężkiej chorobie'' zmarł szef wywiadu wojskowego GRU, Igor Korobow. Media spekulują o prawdziwych przyczynach jego śmierci. 63-latek stracił życie wkrótce po aferze Skripala. 

Korobow szefem GRU został w roku 2016, zastępując Igora Sierguna, który miał rzekomo umrzeć na zawał serca. Podawano jednak, że Siergun zginął w Libanie, niekiedy nawet że zamordowany został w Bejrucie.

Teraz Korobow zmarł już nie na serce, ale jakoby na raka. Tymczasem w marcu tego roku doszło do otrucia Siergieja Skripala, byłego agenta GRU. Wywołało to poważny kryzys dyplomatyczny w relacjach Rosji z Wielką Brytanią i innymi krajami. Skripala próbowali zamordować szpiedzy GRU. Niektóre media twierdzą, że problemy zdrowotne Korobowa... zaczeły się dopiero we wrześniu, kiedy zaczęto publikować szczegółowe informacje o kulisach sprawy Skripala.

Wskazywano też, że w kwietniu GRU próbowało zhakować serwery Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej w Holandii, która zajmuje się badaniem ataku na Skripala oraz atakami chemicznymi w Syrii.

Te i inne sprawy, uznawane powszechnie za porażki GRU, mogły wpłynąć na osłabienie pozycji Korobowa, a wreszcie... doprowadzić do jego usunięcia. Chyba, że naprawdę zmarł na raka, a rosyjskim wywiadem wojskowym przez całe miesiące kierował człowiek chory i umierający...

bb/rmf24.pl, fronda.pl