W bazylice franciszkanów w Krakowie znajduje się otoczony kultem wizerunek Matki Bożej Bolesnej. Często modlił się tam Karol Wojtyła, jako kleryk, a także jako biskup, o czym przypomina pamiątkowa tabliczka umieszczona na jednej z ławek. Obraz ten posiada wielkie bogactwo symboliki, która z pewnością wpływała na duchowość Św. Jana Pawła II. Treści duchowe, jakie możemy tam odczytać dogłębnie zanalizował o. Andrzej Prugar OFMConv. Wybieramy fragment interpretujący symbolikę Złotego Miecza.

Pełnia i pokój przez krzyż Jezusa Chrystusa! Jak to ukazać? Odwołajmy się dziś, na początek nowenny do obrazu w kaplicy Matki Bożej Bolesnej (bazylika Franciszkanów w Krakowie), a właściwie do jego tła. Człowiek, który namalował obraz Bolesnej Matki pod krzyżem był wierzący i dobrze wykształcony: większa część tła to złoto. Złoty kolor symbolizuje „złotą rzeczywistość”, przebóstwioną rzeczywistość, dzieło Jezusa. Ten dar „nowej rzeczywistości”, „nowego wina” „nowych szat” przychodzi przez krzyż i zmartwychwstanie, jest darem w nocy cierpienia, który symbolizuje miecz. Maryja jest zanurzona w złotym tle, ale również dosięga ją miecz bólu, współcierpienia z Jezusem. Przyjmuje to cierpienie, bierze na siebie, stając się wezwaniem dla wszystkich dzieci, bardziej lub mniej zbuntowanych, aby nie tracić nadziei na poranek zmartwychwstania, na dzień chwały, kiedy z pielgrzymów „z daleka od Pana”, staniemy się jedno z Nim. Miecz, którym raniliśmy i byliśmy ranieni, choć teraz może bardzo boleć, zostanie ostatecznie stopiony w miłości Jezusa; widać to proroczo na obrazie; miecz jest jeszcze widoczny; choć złoty, choć złoty - jest mieczem.

Jeszcze o tle i mieczu, który choć przebija serce Maryi jest „wtopiony” w złote tło… Owszem rani, ale te rany przynoszą nam „nowe życie” – przebóstwienie. Jest takie opowiadanie o starym człowieku i skorpionie. Zauważył człowiek, ze skorpion spadł ze skarpy na brzeg morza, wzmagające się fale przypływu zalewały ostatni skrawek ziemi, pozostały tylko korzenie drzewa, zbyt odległe jednak od skorpiona. Położył się na nich człowiek i wyciągnął rękę, aby stać się ratunkiem dla skorpiona. Skorpion owszem doszedł do ręki, ale uderzył ratownika kolcem pełnym jadu. Tak było wiele razy, człowiek mimo tego wyciągał rękę i choć coraz bardziej raniony i opuchnięty stał się przedmiotem krytyki przechodniów. Dlaczego pomagasz? Przecież znowu Cię ukąsił! Odpowiedział stary człowiek: naturą skorpiona jest uderzać, a natura człowieka jest pomagać. Jezus z Jego ranami na krzyżu i miłością z jaka stanął pomiędzy nami i jest z każdym cierpiącym do końca, daje ze swej pełni „nowe” tym, którzy z wiara stają pod konarami drzewa krzyża. „Przez krew Jego krzyża” (Kol 1,20) daje nam pokój i pełnię. Z dzieci kąśliwych, niewdzięcznych, leniwych, upartych stajemy się ludźmi nowymi, uratowani spośród fal zagłady, pokus, beznadziei i bezsensu. Krew Jezusa ma taka moc wobec grzesznika, który uwierzy. Niepokalana i Bolesna miała dar nowości życia od początku, ale przyjmowała ten dar dzień po dniu pośród grzeszników bez buntu, bez grzechu. Uczestniczy w przebóstwionej rzeczywistości, prosząc za nas, abyśmy kolejny raz dali się dotknąć - przyjęli wyciągnięta dłoń Ukrzyżowanego. Chcemy uczyć się i prosić Bolesną Matkę o spojrzenie wiary. Wiara ocala.

Fragment rozważań o. Andrzeja Prugara OFMConv podczas Nowenny do Matki Bożej Bolesnej, Kraków, 6-14 września 2013 r. Całość na stronie http://www.zakonfranciszkanow.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=144:z%C5%82oty-miecz&Itemid=518

Oprac.MP