Już na początku Gross porównuje tragedię Żydów do Męki Jezusa Chrystusa: Nawet dla niewtajemniczonych los Żydów podczas Zagłady przywodzi na myśl obraz Męki Pańskiej.  Widzieliśmy też, że w układzie czaszek i kości możemy na naszym zdjęciu zobaczyć zarys zdjętego z krzyża Chrystusa.  Czaszka i skrzyżowane piszczele to znak memento mori.  Dokoła tłum gapiów, rzymscy legioniści i halabardnik -- odstający od reszty milicjant z karabinem ustawionym jak pika gotów aby Mu zadać ranę w piersi.  Himmelweg  - “Droga do Nieba” -- albo Schlauch, mówili oprawcy z Bełżca, Treblinki i Sobiboru o zasłoniętym gałęziami i ogrodzonym drutem kolczastym przejściu łączącym komory gazowe z barakami gdzie Żydom kazano się rozbierać.  Tamtędy pędzono wszystkich na śmierć. To była kalwaria, ostatnia droga, droga krzyżowa XX wieku.

Chwilę później autor "Złotych żniw" wypowiada kontrowersyjny werdykt: Ale chociaż religia do dziś odgrywa ogromną rolę w życiu polskiej społeczności to kościół katolicki jest Wielkim Nieobecnym Zagłady polskich Żydów.

Z podobną łatwością Gross przedstawia, nakreślony przez siebie, wizerunek kard. Sapiehy: Kościelny obrachunek z okresem okupacji wymaga objaśnienia braku reakcji na ludobójstwo, którego dokonywano wówczas na oczach polskiego duchowieństwa.  Nawet szczególnie szanowany za wyniosłą postawę wobec okupanta arcybiskup Adam Sapieha nie protestował u zarządcy Generalnej Guberni, Hansa Franka, w sprawie nazistowskiej akcji mordowania Żydów.

Rzekome milczenie duchowieństwa nad tragedią Żydów było, zdaniem Grossa, wynikiem świadomego stanowiska, opartego na "wyartykułowanym światopoglądzie".

Do najbardziej rażącej manipulacji dochodzi pod koniec rozdziału, gdy Gross cytując dokument wydany rzekomo przez działaczy podziemia, sugeruje jego autorstwo Kościołowi katolickiemu: Miarodajne w sprawach kościelnych źródło, powielając propagowane przez Kościół od przedwojny hasła o szkodliwości żydowskich wpływów, potrafiło nawet uznać “za osobliwe zrządzenie Opatrzności Bożej, że Niemcy, obok mnóstwa krzywd jakie wyrządzili i wyrządzają naszemu krajowi, pod tym jednym względem dali dobry początek, że pokazali możliwość wyzwolenia polskiego społeczeństwa spod żydowskiej plagi i wytknęli nam drogę, ktorą, mniej okrutnie oczywiście i mniej brutalnie, ale konsekwentnie iść należy. Jest to wyraźne zrządzenie Boże, że sami okupanci przyłożyli rękę do rozwiązania tej palącej kwestji, bo sam naród polski, miękki i niesystematyczny, nigdy nie byłby się zdobył na energiczne kroki w tej sprawie niezbędne”. Cytowany fragment Sprawozdania kościelnego z Polski za czerwiec i połowę lipca 1941 zredagowano w środowisku kościelnym latem 1941 roku, pewnie więc do autora nie dotarły jeszcze wieści, ze “naród polski” tu i ówdzie swoją “miękkość” w traktowaniu żydowskich sąsiadow zdołał przezwyciężyć.

Cały tekst rozdziału "A co na to wszystko Kościół katolicki?" na stronie ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.

AM

 

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »